Założenia programu Unii Europejskiej – European Security and Defense Policy (europejska polityka bezpieczeństwa i obrony – ESDP) są bardzo ambitne. To – na dalszą metę – próba osiągnięcia samowystarczalności i samodzielności Piętnastki w tej arcyważnej i delikatnej dziedzinie. Francja nie ukrywa, że jest szczególnie zainteresowana powodzeniem ESDP. Zawsze sceptycznie nastawiona wobec pozycji Stanów Zjednoczonych w Europie, widzi w programie szansę obudowania swoich wpływów na kontynencie. Z tego chociażby powodu Waszyngton bardzo ostrożnie podchodzi do nadmiernej rozbudowy unijnej inicjatywy. Obawia się, że osłabienie pozycji USA w Europie doprowadzi w rezultacie do rozbicia spoistości i skuteczności NATO.
Ten spór jest oczywiście na rękę Rosji, która widzi w europejskim planie obronnym możliwość dezintegracji NATO. Po cichu wspiera więc Europejczyków w ich dążeniu do uniezależnienia się od USA. Na jednej z niedawnych konferencji w Berlinie gen. Leonid Iwaszow, szef departamentu spraw zagranicznych rosyjskiego ministerstwa obrony, namawiał do budowania bezpieczeństwa Europy wspólnie przez Rosję i państwa europejskie, z pominięciem Stanów Zjednoczonych.
Polska zastanawia się, jaki wpływ na spoistość i efektywność NATO, organizacji odpowiedzialnej bezpośrednio za nasze bezpieczeństwo, może mieć tworzenie nowej struktury militarnej w ramach ESDP. Niestety, w tej chwili nie jest on pozytywny. Zwraca na to uwagę m.in. najnowszy doroczny raport Międzynarodowego Instytutu Studiów Strategicznych (IISS) z Londynu: budowa ESDP wprowadza sporo zamieszania w mechanizmach funkcjonowania Sojuszu, bo grozi dublowaniem się kompetencji w stosunku do tych samych zadań. Doprowadzi to do rozmycia odpowiedzialności za obronę w Europie. Istnienie obu organizacji może więc zamiast poprawić sytuację, po prostu ją pogorszyć.