Mimo że na tych łamach posługuję się słowem pisanym, muszę od czasu do czasu głosić pochwałę obrazków i dźwięków, to jest bowiem moja prawdziwa ojczyzna. Język obrazkowo-dźwiękowy prezentuje się o wiele lepiej pod wytwornym łacińskim terminem. „Epoka komunikacji audiowizualnej” brzmi lepiej niż „czasy, w których głównym nurtem porozumienia były przekazy obrazkowo-dźwiękowe”. Jak wiemy w dzisiejszych urynkowionych czasach niezwykle liczy się nazwa. W marketingu (czyli sztuce wciskania towarów niechcianych) sprzedaje się nazwę i opakowanie.
Polityka
8.2001
(2286) z dnia 24.02.2001;
Zanussi;
s. 97