Archiwum Polityki

Przestępczość literacka

Redaktorzy Podlaskiego Instytutu Wydawniczego wpadli ostatnio na pomysł, jak ożywić zainteresowanie polską literaturą współczesną. Sięgnęli po broń nietypową. Na okładkach książek drukują hasło „Zorganizowana Przestępczość Literacka”. Z problemem promocji naszej prozy wydawcy biedzą się już od dziesięciu lat, ale nikt, jak dotąd, nie zaproponował tak oryginalnego rozwiązania.

Redaktorzy z Podlasia piszą, że stawiają sobie zadanie przywrócenia współczesnej literaturze właściwych proporcji. „To ambitny cel w czasach, gdy prawdziwi prozaicy nie angażują się już w pisanie. Zagubieni w zgiełku mediów i uwiedzeni materialnym sukcesem, skazują pióro na bezrobocie”. Dalej wydawca tłumaczy, że to historyczna konieczność nakazuje im rozpocząć tak zdecydowaną akcję. Działalność przestępcza polega na tym, że Podlaski Instytut namierza leniwego artystę i składa mu propozycję nie do odrzucenia. Ma on napisać książkę, po którą Zorganizowani Przestępcy zgłoszą się w wyznaczonym terminie. Na pierwszy ogień poszedł Czesław Dziekanowski, autor głośnej niegdyś powieści „Frutti di mare”. Chyba przeżył. Dziś można już kupić jego nową książkę „Jasnogród”, oczywiście opatrzoną złowrogim stemplem. „Następnym możesz być Ty – ostrzegają groźni redaktorzy – nawet jeśli nie podejrzewasz w sobie talentu. My wiemy lepiej”. Aż strach pomyśleć, co będzie, jak nagle się zjawią.

Polityka 7.2001 (2285) z dnia 17.02.2001; Kultura; s. 42
Reklama