Verdi umarł sto lat temu, ale jego nazwisko nieprzerwanie utrzymuje się na afiszu. Współczesny teatr operowy nie istnieje bez Verdiego. Oczywiście teraz, ze względu na rocznicę, zapanowało powszechne ożywienie i na słynnych scenach Mediolanu, Wiednia, Berlina, Monachium, Nowego Jorku odbywają się okazjonalne festiwale i premiery.
Wystawianie oper Verdiego, zwłaszcza tych najpopularniejszych, z pozoru jest proste: publiczność je zna, więc lubi, a muzyka wytrzymuje najdziksze swawole reżyserów. Byle tylko miał kto ją śpiewać... Tzw. Voci Verdianae, głosy verdiowskie, odpowiednie w barwie, mocy, skali i rodzaju ekspresji, spotykane są rzadko. Tymczasem Verdi to przede wszystkim esencja operowej włoszczyzny, czyli śpiew. W jego dwudziestu ośmiu utworach płyną arie, recytatywy, sceny zespołowe i chóralne.
Polityka
4.2001
(2282) z dnia 27.01.2001;
Kultura;
s. 65