Archiwum Polityki

Nie damy Czadu

Jeszcze nie wycofaliśmy się z Iraku, a już posyłamy wojska do Czadu. 350 polskich żołnierzy pojedzie wiosną do kraju pogrążonego w wojnie domowej. Zetkną się z biedą, jakiej nie widzieli w Iraku ani w Afganistanie. Czy to jest nasza wojna?
JR/Polityka

Czad jest cztery razy większy od Polski, sąsiedni Sudan niewiele mniejszy od Europy Zachodniej. Sudańska prowincja Darfur, która graniczy z Czadem, ma powierzchnię równą Francji. To w niej za cichą zgodą władz w Chartumie od 5 lat trwają czystki etniczne. Ludzie ścigani przez sudańskich prześladowców uciekają do Czadu, gdzie ogniem witają ich prześladowcy czadyjscy. Tej rzezi ma położyć kres interwencja ONZ: 3700 żołnierzy z Europy (w tym 350 Polaków) po czadyjskiej stronie granicy i 26 tys. żołnierzy państw azjatyckich w Sudanie. Polacy czekają z wyjazdem na kolegów z ONZ, a ci na zgodę Chartumu.

Polacy wesprą w Czadzie Francuzów (1500 żołnierzy), z kolei w Sudanie ma lądować kontyngent złożony z Pakistańczyków, Indusów, Banglijczyków, a może nawet Chińczyków, jak chciałby rząd sudański. Ten wielonarodowy sojusz będzie bronił uchodźców, których prześladują dżandżawidzi, rozbójnicy arabskiego pochodzenia, poruszający się konno albo na wielbłądach.

Będzie to największa misja pokojowa ONZ w historii. Będzie, jeśli żołnierze otrzymają helikoptery.

Obszar do patrolowania jest ogromny, a dróg w Darfurze nie ma. Helikopterów też nie, bo żadne państwo nie chce wystawić swojego sprzętu i załóg na tak ryzykowną misję.

Dżandżawidzi noszą mundury i są dobrze uzbrojeni. Działają w interesie rządu sudańskiego. Granica z Czadem, oficjalnie zamknięta, nie stanowi dla nich żadnej przeszkody. Sąsiedzi są do siebie nastawieni wrogo i nie utrzymują stosunków dyplomatycznych, co nawet w Afryce zdarza się niezwykle rzadko. Ale dżandżawidzi to nomadowie, mogą być mieszkańcami jednego albo drugiego kraju, a na rozkaz lub za przyzwoleniem rządu sudańskiego napadają na wioski po obu stronach granicy. Palą domy, mordują mężczyzn i dzieci, gwałcą kobiety i zabijają zwierzęta domowe – osły, kozy, kury.

Polityka 2.2008 (2636) z dnia 12.01.2008; Świat; s. 44
Reklama