Duński reżyser Lars von Trier zabłysnął w Cannes już cztery lata temu, kiedy pokazał nagrodzony Grand Prix film „Przełamując fale”; teraz dostał Złotą Palmę za niezwykły obraz „Tańcząc w ciemnościach”, który stanowi połączenie realistycznej tragedii z musicalem. Skandynawowie od wielu już lat liczą się w światowym kinie, podobnie jak Daleki Wschód, reprezentowany w tegorocznym konkursie przez dziewięć tytułów, z których każdy był interesujący.
Film Larsa von Triera poprzedza uwertura, wykonana przy zaciemnionym ekranie, dopiero po chwili kurtyna idzie w górę i pojawiają się pierwsze kadry. Duński reżyser daje nam najwyraźniej do zrozumienia, że zobaczymy coś wyjątkowego, więc dobrze by było, gdybyśmy się skupili. „Tańcząc w ciemnościach” zaczyna się jak najzwyklejszy dramat obyczajowy, w zakończeniu przechodzi w tragedię o antycznym niemal wymiarze, a jednocześnie jest musicalem z rozwiniętymi scenami tanecznymi, które zdejmowało kilkadziesiąt kamer jednocześnie.
Polityka
22.2000
(2247) z dnia 27.05.2000;
Wydarzenia;
s. 15