Archiwum Polityki

Świat 2001 – remanent

W noc sylwestrową – w okamgnieniu – nasz stary świat przeszedł ze stulecia w stulecie, a nawet z jednego milenium w drugie. W zgiełku zabawy i ogni sztucznych nie było komu podpisać światowego protokołu zdawczo-odbiorczego, globalnego bilansu: winien i ma, jakim każda szanująca się firma zamyka jeden okres rozrachunkowy, aby z czystym sumieniem wejść w następny. Wzięliśmy to zadanie na siebie. Przeklęty wiek XX – wiek wojen i totalitaryzmów – akurat dla Polaków zarezerwował wspaniałe zakończenie, prezent wolności. Jednak w protokole na koniec wieku musimy z obowiązku odnotować wiele pozycji fatalnych, obciążających hipotekę nowego stulecia i psujących smak milenijnego szampana. Oto nasz remanent świata, noworoczny spis z natury.

Ubiegły wiek zaczął się marzeniami o pokoju, zaraz po I Pokojowej Konferencji Haskiej. Nie przeczuwano nadchodzących nieszczęść. Inicjator Konferencji, warszawski bankier Jan Bloch, w sześciotomowym dziele „Przyszła wojna pod względem technicznym, ekonomicznym i politycznym” udowadniał, że byłaby ona starciem totalnym, absurdalnie niszczycielskim, niemożliwym. Bloch wizjoner – miał rację połowiczną. Wiek najkrwawszych wojen, wiek totalitaryzmów, holocaustu i gułagu przerósł jego wizję, gdyż Bloch był przekonany, że perspektywa szaleństwa, zła i zniszczenia będzie jednocześnie granicą strachu. Co się stało – wiemy i pozostaje jeszcze świeżo w pamięci.

Ale koniec ostatniej wojny światowej w Hiroszimie i Nagasaki zapoczątkował nową epokę grozy, która – paradoksalnie – okazała się po myśli Blocha. Groza zniszczeń nieodwracalnych, zimy nuklearnej dała nieznaną wcześniej, długą erę pokoju. Pokoju co prawda śmierdzącego, bo opartego na równowadze strachu, głównie dzięki wyposażonym w głowice nuklearne, trudnym do wykrycia, okrętom podwodnym. Można się oburzać: co wart taki pokój! Wojna koreańska z 3 mln zabitych. Indochiny, Algieria, Bliski Wschód, Wietnam – i kolejne blisko 3 mln ofiar. W samym tylko 1999 r. było na świecie 27 znaczniejszych konfliktów zbrojnych w 25 krajach, a ofiary śmiertelne idą w tysiące. Ale w skali światowej trudno to nawet zauważyć.

Generalnie więc zaczynamy nowy wiek pod znakiem światowego pokoju. Pokoju wymuszonego, bo nadal wspieranego arsenałami i orężem. Ubiegłoroczna tragedia okrętu podwodnego „Kursk” sprawiła, że nawet spokojni mieszkańcy planety, którzy ze sprawami wojskowymi nie mają żadnego kontaktu, uświadomili sobie, że świat ciągle się zbroi. Rzecz znamienna: zakończenie zimnej wojny przyniosło znaczącą redukcję globalnych wydatków wojskowych (mniej więcej o jedną trzecią); stały coroczny spadek tych wydatków był widoczny w latach 1988–1996.

Polityka 1.2001 (2279) z dnia 06.01.2001; Raport; s. 3
Reklama