Archiwum Polityki

Rekordy do bicia

Nikt nie wie, ile sportowych rekordów ustanowiono w XX stuleciu! Żadnych danych nie ma nawet w „Księdze Rekordów Guinnessa”. A byłby to swego rodzaju rekord rekordów. Zdaniem znawców – zebrałoby się dobre kilkadziesiąt tysięcy! W minionym wieku bowiem ludzie dosłownie oszaleli, aby udowadniać swoją coraz wyższą sprawność, zwłaszcza odkąd sport stał się doskonale płatnym zawodem. Dokąd XXI wiek przesunie granice ludzkich możliwości?

Z tysięcy rekordów przełomowe znaczenie miał w minionym wieku całkowicie już zapomniany wyczyn studenta Oxfordu, Anglika Rogera Bannistera, który w 1954 r. przebiegł dystans jednej mili (1481,5 m) w czasie 3.59,4 i padł na mecie bez przytomności. Podano mu tlen, długo cucono, a Bannister – dziś szanowany profesor fizjologii na tymże Oxfordzie – przeszedł do historii jako ten, który obalił teorię o kresie ludzkiej wydolności fizycznej. Na początku XX wieku amerykański prof. J. Lietzke na podstawie wszechstronnych badań stwierdził, że człowiek nigdy nie przekroczy pewnych barier i jako wyznacznik przyjął czas czterech minut na dystansie jednej mili. W 50 lat później teorię Lietzkego można było odstawić do lamusa, a dziś zawodnicy biegający milę w trzy i pół minuty nawet nie wiedzą, kim był Bannister. Czy więc człowiek za następne sto lat przebiegnie milę w czasie poniżej trzech minut?

Kierownik Katedry Teorii Sportu warszawskiej AWF, były rekordzista Polski w skoku o tyczce, prof. Zenon Ważny jest bardzo ostrożny w przewidywaniach: – Możliwości ruchowe człowieka są bardzo duże, zarówno jeśli chodzi o szybkość, siłę, wytrzymałość czy koordynację. Ludzie różnią się też między sobą pod względem predyspozycji, psychiki. W dodatku zmienia się sprzęt, metody treningu, zasady odżywiania i wspomagania organizmu, z dopingiem włącznie. Więc rekordy będą wciąż ustanawiane.

Ogrom zmian, jakie dokonały się w ciągu stu lat, ilustruje dobitnie sylwetka narciarza – ongiś w pumpach, kaszkiecie i na hikorowych nartach z wiązaniami typu kandahary wobec współczesnego aerodynamicznego bolidu mknącego po stoku z szybkością ponad 200 km/godz. czy padającego na mecie biegu maratońskiego w 1908 r. w Londynie włoskiego piekarza Pietri Dorando, który dla uzyskania wtedy lepszej kondycji zażył dawkę arszeniku wobec obecnych atletów systematycznie wzmacniających organizm hormonami wzrostu lub sztucznie podnoszących ilość czerwonych ciałek we krwi.

Polityka 1.2001 (2279) z dnia 06.01.2001; Społeczeństwo; s. 80
Reklama