Rząd złożył wreszcie w Sejmie projekt budżetu na 2007 r., ale „taśmy prawdy” pokrzyżowały jego inne plany. Do końca listopada parlament powinien skończyć prace nad nowelizacją ustaw podatkowych, a prezydent je podpisać. Przy tej politycznej burzy szanse na to są nikłe. Nie dość, że o zapowiadanych przez PiS przed wyborami większych zmianach w podatkach można na lata zapomnieć, to nawet tegoroczna rządowa kosmetyka jest teraz mało realna. W przyszłym roku podatki najprawdopodobniej będziemy więc płacić takie jak w obecnym. Nie dotyczy to niestety większości podatków akcyzowych. Tu zmiany leżą w gestii ministra finansów.
Polityka
40.2006
(2574) z dnia 07.10.2006;
Gospodarka;
s. 46