Archiwum Polityki

Unia do składania

Kongres Unii Wolności wybrał prof. Bronisława Geremka na przewodniczącego partii. Nie było to jednak zwycięstwo tak łatwe, jak przewidywano. Zaskakująco dobry wynik uzyskał Donald Tusk (poparcie ponad 43 proc. delegatów), często uważany za partyjnego outsidera.

Kampania wyborcza obu kandydatów przebiegała w atmosferze wzajemnego poszanowania i dużej zbieżności poglądów w wielu kwestiach, zwłaszcza gospodarczych. Zasadnicza różnica sprowadzała się do usytuowania Unii na scenie politycznej. Geremek mówił wyraźnie o partii centrowej, Tusk zdawał się bardziej otwierać na wyborcę liberalno-konserwatywnego, na polską prowincję, na ludzi młodych, uważając, że Unia w sojuszu z Olechowskim i ze Stronnictwem Konserwatywno-Ludowym może osiągnąć dobry, sięgający 20 proc. wynik w wyborach. Głosowanie na przewodniczącego podzieliło partię właściwie na pół, co wskazywało, że należy szukać porozumienia i syntezy postaw prezentowanych przez obu kandydatów, że można doświadczenie łączyć z młodością i świeżością programowej oferty.

Tymczasem w wyborach do Rady Krajowej zwolenników Tuska wycięto prawie do zera. Podobnie jak ludzi blisko związanych z Leszkiem Balcerowiczem. Ów szał wycinania liberałów doprowadził do tak paradoksalnej sytuacji, że na liście kandydatów do Rady Krajowej, rekomendowanej przez sekretarza generalnego partii, zwolennika Bronisława Geremka, zabrakło nawet Donalda Tuska! Nie znalazło się na niej miejsce dla wyborczej lokomotywy Unii w Łodzi Iwony Śledzińskiej-Katarasińskiej (plasuje się ona w pierwszej piątce w kraju, jeśli idzie o liczbę głosów zdobywanych dla Unii w wyborach do Sejmu, co w mieście Leszka Millera nie jest łatwe), przepadli twórcy Forum Gospodarczego partii. Tuska ostatecznie do Rady Krajowej wybrano, ale nie zmienia to faktu, że Unia Wolności zachowała się tak, jakby chciała szybko wyrzucić z pamięci ten czas, kiedy kierował nią Balcerowicz, jakby chciała pozbyć się owej liberalnej skazy, a może nawet zapomnieć, że powstała z połączenia z Kongresem Liberalno-Demokratycznym.

W tych wynikach odbijają się przede wszystkim emocje, personalne urazy i wewnętrzne gry partyjnego aparatu, które okazały się silniejsze niż zdrowy rozsądek nakazujący szukanie kompromisów personalnych.

Polityka 52.2000 (2277) z dnia 23.12.2000; Wydarzenia; s. 17
Reklama