Przekonanie o własnej przewadze nad innymi jest cechą powszechną. Zwartość plemienna wyraża się przekonaniem, że „my ponad wszystko”. Niemcy wręcz śpiewają: Deutschland über alles. Ale nie jest to przywara tylko Niemców. Czy brytyjski lew się nie pręży? Pieśń narodowa brzmi: Rule Britannia, Britannia rule the waves, rządź Brytanio, rządź falami (i brzegami przy okazji). Francuzi sami mówią o „l’exception française”, francuskim wyjątku. A my Polacy złote ptacy? „Gdzie Polak walczy, tam narody klaszczą” – pisała Maria Konopnicka, a ponieważ materialnych osiągnięć w martyrologii dziejów być nie mogło, to przynajmniej byliśmy Chrystusem narodów, czyli na miejscu obowiązkowo pierwszym.
Kiedy Unia dopiero powstawała, Charles de Gaulle i Konrad Adenauer postanowili, że równość Francji i Niemiec będzie fundamentem przyszłej wspólnoty. Jak wówczas liczyli? Niemcy, osłabione po wojnie, podzielone, Francja tracąca imperium, ale jeszcze z Algierią. Jak zmierzyć rangę kraju wśród mniej lub bardziej trudnych do oceny czynników takich jak historia, przywódcy o wielkim autorytecie, wpływowa dyplomacja, siła gospodarcza i wojskowa? Głośny francuski politolog Alfred Grosser opowiadał mi, iż był w Instytucie Kwantyfikacji w Ameryce, który reklamował się, że może absolutnie wszystko skwantyfikować, pomierzyć. Grosser zapytał, czy mogą skwantyfikować, na ile pomniejszona jest współcześnie międzynarodowa ranga Niemiec z tego powodu, że miały Hitlera w historii? Można dodać: a Francji, sponiewieranej i upokorzonej, której de Gaulle dał samodzielną, to jest zbudowaną z odrzuceniem pomocy amerykańskiej, bombę atomową?
Dziś Unia, rozstrzygając problem głosów we władzach, w zasadzie podąża za hasłem nowoczesnej demokracji: jeden obywatel – jeden głos.