Archiwum Polityki

Ludzkie zoo

W sześciu numerach „Polityki” zamieściliśmy cykl publikacji pod metaforycznym hasłem „Uwolnić słonia”. Postulowaliśmy zamknięcie ogrodów zoologicznych. Czas na podsumowanie akcji, która dzięki wyjątkowo żywej reakcji czytelników rozrosła się i nabrała impetu. Oczywiste, że z dnia na dzień nie da się zamknąć wszystkich zoo; muszą one istnieć, ale jesteśmy przekonani, że nie w tej liczbie i nie w tak żałosnej formie, jak wiele z nich teraz. Potrzebny jest silny społeczny nacisk na dyrektorów ogrodów, urzędników, władzę stanowiącą prawo. Proponujemy, by zorganizować się wokół pięciu zasad: Kanonu nowego zoo. Kanon ten prześlemy marszałkowi Sejmu.

Gdy na początku akcji „Uwolnić słonia” postawiłam pytania: jaki jest sens trzymania dzikich zwierząt w centrach miast?; czy musimy oglądać je w niewoli mając do dyspozycji tak doskonałe filmy przyrodnicze?; czy człowiek nie dojrzał już, by zrezygnować z tego typu wątpliwej rozrywki? – wydawały mi się one czysto retoryczne. Dla każdego, kto lubi zwierzęta, ich widok w klatkach stanowi ponury obrazek budzący wewnętrzny sprzeciw. Mówienie w tym kontekście o edukacji ekologicznej wydaje się czystym nieporozumieniem. To prawda, że do ogrodów zoologicznych przychodzi mnóstwo szkolnych wycieczek, tylko co z tego? Przebiegną alejkami, spojrzą na słonia, małpę, żyrafę, hipopotama, bardziej uważni uczniowie przeczytają może tabliczki z informacją, gdzie te zwierzęta żyją w naturze, mniej uważni rzucą na wybieg kilka cukierków i pójdą do domu w przekonaniu, że człowiek ma prawo robić ze zwierzętami, co mu się podoba. A zatem zoo to anachronizm, z którym czas się rozstać.

Co sama zrozumiałam

A jednak bardzo szybko podczas rozmów i zbierania materiałów do kolejnych odcinków cyklu zrozumiałam smutny paradoks: dziś zoo bardziej potrzebne jest zwierzętom niż ludziom.

O zagrożeniu gatunków mówi się od lat, przyzwyczailiśmy się do tego, może nawet nauczyliśmy się puszczać te informacje mimo uszu, bo przecież – choć ekolodzy stale alarmują – w naturze ciągle żyją słonie, tygrysy czy szympansy. Ale sytuacja naprawdę wygląda poważnie. Wiele gatunków znalazło się na skraju zagłady, bo nie potrafimy zatrzymać dewastacji ich środowiska naturalnego, zmieniania go w tereny rolnicze, wycinania lasów. Względy ekonomiczne zawsze mają prymat nad ekologią. Jak pisałam, według dość realistycznych prognoz za 20 lat mogą zniknąć z powierzchni Ziemi małpy człekokształtne.

Polityka 52.2000 (2277) z dnia 23.12.2000; Społeczeństwo; s. 80
Reklama