Właśnie ukazał się „Inny słownik języka polskiego”. Jest inny, bo unika naukowości, znaczenia wyrazów objaśnia poprzez konteksty, a ponadto używa życzliwej formy „my”.
W „Innym słowniku” czytelnik nie znajdzie naukowych opisów gatunków zwierząt, terminów filozoficznych czy nazw specjalistycznych maszyn. Przeczyta w nim za to, że koala „to zwierzę podobne do małego niedźwiadka, o puszystym futrze, szarym grzbiecie i białawym brzuchu” oraz że „kiedy gęś gęga, to wydaje niskie, nosowe dźwięki”. Polski odbiorca od dziecka stykający się z mądrymi, książkowymi definicjami nie przywykł do takiego traktowania przez uczonych słownikarzy.
Polityka
20.2000
(2245) z dnia 13.05.2000;
Kultura;
s. 52