Damnica domaga się od Słupska zwrotu pomnika, który przed laty zdobił jeden z grobów na cmentarzu rodowym von Gampów, przedwojennych właścicieli wsi. Po cmentarzu pozostały ruiny. Pomnik zaś zajmuje eksponowane miejsce w centrum Słupska.
Słupszczanie przypominają o smole, którą zalana była głowa i ramiona posągu, kiedy przywieziono go z Damnicy. Trzeba było zatrudnić kamieniarza, by usunął ślady dewastacji, a resztki owej smoły zdołano odmyć dopiero w marcu tego roku, po blisko trzydziestu latach.
Przedmiot sporu – „postać nagiego mężczyzny w przyklęku (...) Ciało atletyczne z zaznaczonymi mięśniami, rysy twarzy regularne” – w grudniu 1998 r. został wpisany do rejestru zabytków. Neoklasycystyczna rzeźba, datowana na 1919 r., została zidentyfikowana jako dzieło Fritza Klimscha, cenionego artysty niemieckiego (1870–1960). Jej tytuł „Der Gebeugte” przetłumaczono jako „Upokorzony”. Z publikacji niemieckich, znajdujących się w zbiorach Muzeum Pomorza Środkowego w Słupsku, wyczytano, iż postać miała oddawać ból po klęsce Niemiec w 1918 r.
– My tu znamy inną wersję – Zbigniew Kwaśniewski, od 14 lat dyrektor Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego, rezydującego w pałacu w Damnicy od 1955 r., wyjmuje wycinki prasowe. – Czytałem, że ten „Upokorzony” został wykonany na zamówienie Bayera, tego od aspiryny, który był właścicielem pałacu. To nie była postać upamiętniająca klęskę Niemiec, ale wyrażająca ból rodziny Bayera po śmierci jedynego syna, który zginął w lasach damnickich, na polowaniu, rozszarpany przez odyńca.
– Z tym Bayerem to bajer – mówi Zdzisław Daczkowski, szef słupskiej delegatury Państwowej Służby Ochrony Zabytków.