Ledwie politycy i ekonomiści przystąpili do roztrząsania wiarygodności rządowego projektu budżetu na 2001 r., runęła wiarygodność tegorocznych rachunków budżetowych, a to m.in. za sprawą znacznie mniejszych, niż zakładało MF, wpływów z podatków od dochodów osobistych (PIT). Najprawdopodobniej będą one o ponad 2 mld zł niższe, niż zapisano w ustawie budżetowej. To więcej niż połowa tegorocznych wydatków z państwowej kasy na wymiar sprawiedliwości.
Tę wyrwę spowodowało przede wszystkim rekordowo wysokie wykorzystanie w ubiegłym roku ulgi budowlanej, co zmusiło teraz urzędy skarbowe do zwrotu nadpłaconych w 1999 r. podatków na niespotykaną dotąd skalę. Przerosła ona oczekiwania fachowców z MF, mimo iż to oni właśnie nakręcili gigantyczną aktywność budowlano-inwestycyjną polskich podatników i mimo że podobna niespodzianka spotkała ich już rok wcześniej.
W 1997 r., a po raz wtóry w końcu 1998 r. nasiliły się płynące z resortu finansów sygnały o rychłej likwidacji ulgi budowlanej. Ministerstwo nie przebiło się z tym pomysłem, wystarczyła jednak sama groźba, by kto żyw rzucił się do zaciągania kredytów i rozpoczynania inwestycji, byle tylko w ostatniej chwili załapać się na dobroczynną ulgę. Z pewnością bez tego bodźca sporo osób odłożyłoby realizację swoich planów budowlano-mieszkaniowych na później. Dwa lata intensywnego straszenia podatników przyniosło 80-procentowy wzrost wykorzystania ulgi. Spora wyrwa w państwowych finansach to żniwo paniki posianej przez strażników państwowej kasy.
Cud przy kasie
Jeszcze większy problem stanowi skala przeszacowania tegorocznych dochodów z VAT. Według ustawy budżetowej miały one wynieść 57,5 mld zł, a w rzeczywistości będzie to prawdopodobnie ok.