Słowacja, nasz bliski sąsiad, wciąż ma problemy z Vladimirem Meciarem. Nie dość, że przez lata jego trzykrotnego premierowania zyskał opinię autokraty, gnębiciela wolnej prasy i poplecznika korupcji, to teraz stawia się ponad prawem i sądami własnego kraju. Dalej uporczywie odmawia wyjaśnienia organom prawa, jaką rolę odegrał w haniebnym porwaniu (w 1995 r.) syna ówczesnego prezydenta Michała Kovaca. Nie ulega wątpliwości, że przestępstwo to było akcją policji politycznej wymierzoną przeciw prezydentowi, do którego Meciar odnosił się z otwartą wrogością.
Polityka
18.2000
(2243) z dnia 29.04.2000;
Komentarze;
s. 13