Z opisu towarzyszącego prokuratorskim zarzutom wyziera smutny portret wałbrzyskiego sędziego Józefa Z.: wpada w złe towarzystwo, zaprzyjaźnia się ze złodziejami, pije z nimi alkohol, ulega deprawacji. I spada na samo dno, obiecuje przysługi, w zamian bierze drobne sumki, prezenciki, wódkę. Ale postawić sędziego przed sądem nie sposób.
Józef Z., sędzia Sądu Okręgowego z Wałbrzycha, 60 lat, żonaty, dwie córki. Na koncie sukcesów: wiele surowych wyroków na przestępców (z wyrokami śmierci włącznie) i opinia superprofesjonalisty. Czy to możliwe, że – jak chce prokuratura – taki sędzia sam jest przestępcą? Stan posiadania Józefa Z. po 27 latach sędziowskiej kariery zawodowej: dwie małe działki (jedna na wsi, druga na przedmieściu Wałbrzycha), dwie niewielkie dacze (w tym jedna spalona), dwa mieszkania własnościowe (ale nie luksusowe apartamenty), jedno auto średniej klasy i trochę drobiazgów.
Polityka
18.2000
(2243) z dnia 29.04.2000;
Kraj;
s. 26