Archiwum Polityki

Łubu dubu

Na czele klubów sportowych coraz częściej stają politycy o nazwiskach znanych z czołówek gazet. Powód narzuca się sam. Na mecze od dawna przychodzi znacznie więcej widzów niż na mitingi polityczne.

W PRL sport był jednym z ważnych elementów frontu ideologicznego. – Tego nie można porównywać – protestuje Grzegorz Schetyna, poseł UW, prezes mistrza Polski w koszykówce Zeptera-Śląska Wrocław. – W PRL bardzo długo sport był zesłaniem dla działaczy, którym nie powiodło się w polityce. Atrakcyjny stał się dopiero w latach 70., gdy pojawiły się pieniądze i możliwość wyjazdów zagranicznych. Dziś do sportu idzie się z wyboru, a nie w ramach politycznej zsyłki.

2500 głosów ekstra

W pierwszej połowie lat 90., gdy kopalnie i huty przestały finansować kluby sportowe, polityków w sporcie praktycznie nie było. Grzegorz Schetyna, wówczas sekretarz generalny Kongresu Liberalno-Demokratycznego, był jednym z nielicznych. Trafił do koszykówki jako prezes rady nadzorczej Radia Eska. W 1994 r. radio zastąpiło sponsora, który nagle się wycofał. Schetyna został prezesem sekcji, a potem klubu.

Zaczął rządzenie od zwolnienia pięciu podstawowych graczy, którzy zbuntowali się przeciwko trenerowi. Śmiano się, że chce rządzić sportem jak rozrywką. W 1996 r. Śląsk był już mistrzem Polski. Dla prezesa miało to wartość 2,5 tys. głosów wyborców. W 1993 r. nie wszedł do Sejmu, okazało się, że 10 500 głosów to za mało. W wyborach 1997 r. uzyskał ponad 13 tys. i został posłem. Potem przyszły kolejne tytuły, występy w pucharach, mecze z tuzami europejskiej koszykówki. Dziś nazwisko Schetyny jest po zwycięskich meczach skandowane na równi z nazwiskami koszykarzy. Kibice na widok prezesa śpiewają piosenkę trenera II klasy Jarząbka z filmu „Miś”: „Łubu dubu, łubu dubu, niech żyje nam prezes naszego klubu”.

Jeśli Zepter zdobędzie miejsce w Eurolidze, Schetyna może być pewien miejsca w Sejmie. Koszykówka jest dyscypliną hołubioną przez telewizję, co z punktu widzenia propagandowego ma znaczenie największe, jednak najwięcej czynnych polityków przyciąga żużel, który dopiero przebija się do telewizji.

Polityka 18.2000 (2243) z dnia 29.04.2000; Społeczeństwo; s. 96
Reklama