Archiwum Polityki

Fortepiany Saddama

Wszyscy myślą, co będzie, jeśli inspektorzy niczego w Iraku nie znajdą

Nikt chyba nie wierzył, że misja inspektorów ONZ w Iraku będzie spacerkiem po różach. Ale nie wszyscy przewidzieli, że może ona pomóc Saddamowi Husajnowi uratować skórę. Prezydent Iraku przystąpił do rozgrywki z ekipą Busha juniora dobrze przygotowany i zbiera tego owoce. Biały Dom zabiegał o twardą rezolucję Rady Bezpieczeństwa w sprawie irackiego potencjału masowego rażenia. Bush dał się przekonać, że rezolucja zdejmie z Waszyngtonu odium państwa prącego jednostronnie do unicestwienia reżimu w Bagdadzie. I dostał tę rezolucję – za głosowała nawet antyamerykańska Syria. Bush chciał bezwarunkowego wznowienia inspekcji rozbrojeniowej w Iraku. I Irak wpuścił inspektorów, którzy zabrali się do dzieła bez przeszkód. Rezolucja wyznaczyła ósmy grudnia jako termin przedstawienia przez Irak raportu o posiadanych przezeń broniach. Już dzień wcześniej władze irackie przekazały ONZ 12 tys. stron dokumentów, suplementów, dyskietek z danymi. A telewizja iracka nadała orędzie Saddama do narodu Kuwejtu: przeprosił w nim za agresję z 1990 r. A więc idzie ku przesileniu? Przecież Saddam Husajn demonstruje światu dobrą wolę Iraku. W to wierzą tylko przeciwnicy USA. Amerykanie i ich sojusznicy muszą jednak brać pod uwagę, że zaczynają przegrywać w wojnie propagandowej z Saddamem. A misja inspektorów rozbrojeniowych służy Irakowi do osiągnięcia przewagi. Niewykluczone, że bardzo trudno będzie im znaleźć zakazaną broń lub środki służące do jej produkcji. W sumie Saddam – bardzo doświadczony w zabawach w kotka i myszkę – miał wiele czasu, by wszystko poukrywać. A wtedy co? Saddam gra na dwóch fortepianach. Po pierwsze, kreuje się w mediach światowych na dojrzałego, otwartego przywódcę, który nie ma nic do ukrycia, a jest ofiarą zachodniego imperializmu. Nie tylko on: także cały naród iracki, wyniszczany sankcjami, świat arabski i muzułmański.

Polityka 50.2002 (2380) z dnia 14.12.2002; Komentarze; s. 17
Reklama