„Dziękuję osobie takiej a takiej za udostępnienie mieszkania” – oto tekst, jaki pojawia się w zakończeniu filmu, uczestniczącego w konkursie kina amatorskiego Dyskusyjnego Klubu Filmowego Sztorm w Kołobrzegu. Impreza już z założenia ma zasięg ograniczony, niemniej pozwalam sobie zainteresować czytelników „Polityki” jej tegorocznymi wynikami.
By wziąć się do roboty nad filmem amatorskim, trzeba mieć: 1) decyzję, 2) zamiłowanie do kina, 3) poczucie, że ma się coś do pokazania. W rezultacie, od filmu amatorskiego oraz dokumentalnego zaczęły się trendy, które już nieraz odrodziły kino. Który to zabieg przydałby się naszej produkcji oficjalnej: brnie ona w inscenizację klasyków szkolnych oraz ugrzęzła w prowincjonalnej imitacji amerykańskich thrillerów typu „gangsterzy z Chicago w Mielęcinie”, i nie potrafi pokazać współczesnego życia, co jest zadaniem kina.
Polityka
48.2000
(2273) z dnia 25.11.2000;
Kultura;
s. 62