Archiwum Polityki

Nie ma dróg na skróty

Rada Polityki Pieniężnej ma złą prasę. Do licznego chóru krytyków dołączył ostatnio profesor Andrzej Sopoćko („Polak na wysokiej stopie”, POLITYKA 45). Zgadzam się z profesorem, że realne stopy procentowe w Polsce należą do najwyższych na świecie i podzielam jego niepokój o perspektywy wzrostu gospodarczego. Ale dalej nasze drogi się rozchodzą, zarówno w warstwie diagnozy, jak i terapii. Zdumiewa, jak solidny ekonomista z doświadczeniem może tak jednostronnie oceniać obecną sytuację gospodarczą.

Andrzej Sopoćko oskarża RPP, że utrzymując wysokie stopy procentowe stwarza zagrożenie dla rozwoju gospodarczego Polski. To ciężki zarzut, a uzasadnia go dwojako: po pierwsze, podwyżki stóp procentowych są w polskiej gospodarce nieskuteczne, i po drugie, niosą szereg negatywnych konsekwencji dla funkcjonowania przedsiębiorstw i wzrostu gospodarczego. Dlaczego podwyżki stóp procentowych nie przynoszą oczekiwanych efektów? Sopoćko widzi trzy powody: wydatki budżetowe są sztywne, przedsiębiorstwa i osoby prywatne są niewrażliwe na ruchy stóp procentowych oraz wzrost cen występuje w obszarach o nieelastycznym popycie (żywność, paliwa, energia). Niestety, oceny te albo mijają się z faktami, albo też winny być kierowane pod adresem rządu, a nie RPP.

Na przekór temu, co pisze Sopoćko, wzrost stóp procentowych przynosi jednak efekty: po podwyżkach stóp NBP łącznie o 4–5 punktów proc. w okresie wrzesień 1999–luty 2000 tempo emisji kredytu dla gospodarki spadło z ok. 28 proc. w skali rocznej w lecie ub. roku do ok. 21 proc. obecnie, a w tym tempo emisji kredytów dla osób prywatnych z ponad 50 proc. do ok. 38–40 proc. W ślad za tym tempo wzrostu popytu krajowego obniżyło się z ok. 6 proc. do ok. 4 proc. i w efekcie od trzech miesięcy spada także inflacja.

Podwyżki stóp procentowych oczywiście nie mają wpływu na wydatki zapisane w ustawie budżetowej. Chodzi raczej o hamowanie wzrostu pozostałych składników popytu finalnego, tj. spożycia indywidualnego i inwestycji prywatnych, co staje się koniecznością wówczas, kiedy rząd nie jest w stanie ograniczyć nadmiernego deficytu sektora finansów publicznych.

Przypomnę też, że celem ostatniej podwyżki stóp procentowych nie było zahamowanie wzrostu cen ropy naftowej czy cen zbóż. RPP wielokrotnie wyjaśniała, że głównym celem jest ograniczenie wtórnych skutków pieniężnych wywołanych pierwotnymi impulsami cenowymi płynącymi z rynku paliw i rynku rolnego, a więc ograniczanie tempa wzrostu pozostałych składników popytu oraz powstrzymanie procesu przenoszenia się wzrostu cen na wzrost płac.

Polityka 50.2000 (2275) z dnia 09.12.2000; Gospodarka; s. 72
Reklama