Ministerstwo Zdrowia wybrało w marcu br. w przetargu dla każdego województwa firmę konsultingową – tzw. Regionalną Grupę Wsparcia – która w oparciu o zebrane dane przygotowała projekt zmian strukturalnych w terenowej ochronie zdrowia: z ilu łóżek można zrezygnować, jakie oddziały należy połączyć lub otworzyć, jak rozmieścić kadrę medyczną itp. Powołano również w każdym województwie Regionalny Komitet Sterujący, w skład którego weszli przedstawiciele sejmiku, powiatów, związków zawodowych, kas chorych – jego zadaniem było zatwierdzenie proponowanego programu i przedstawienie spójnej koncepcji Ministerstwu Zdrowia. Tu utworzono Krajowy Komitet Sterujący (złożony z 24 osób), który miał ocenić programy i w oparciu o tę ocenę minister zdrowia decydował o przyznaniu pieniędzy na ich realizację. Z 355 mln zł rezerwy budżetowej 70 proc. podzielono między województwa proporcjonalnie do liczby ludności, a rozdział 30 proc. zależał od jakości programu przedstawionego przez Regionalny Komitet Sterujący. Minister zdrowia zdecydował przyznać 15 województwom 100 proc. kwoty, a woj. mazowieckiemu – 80 proc.
Klucz do kasy
Ubezpieczenia zdrowotne miały uniezależnić finansowanie opieki zdrowotnej od doraźnych wpływów politycznych, bo – jak mówiono – skończą się coroczne targi w Sejmie o wysokość nakładów na ochronę zdrowia. Po to utworzono kasy chorych, by pieniądze pochodzące z naszych składek wydatkowane były na faktyczne potrzeby. Decyzje miały być merytoryczne, podejmowane przez kompetentnych urzędników.
Stało się inaczej – w dyskusji o losach systemu i obsadzie stanowisk tak jak dawniej najważniejszy głos mają politycy.