Archiwum Polityki

Szafa z kornikami

W połowie 1998 r. lokatorzy 1818 mieszkań zakładowych Huty Zabrze poszli spać w przekonaniu, że są na swoim i dach nad głową może im zabrać tylko trzęsienie ziemi, a obudzili się w domach należących do prywatnego właściciela. Na propozycję wykupienia mieszkań zareagowali powołaniem Komitetu Obrony Mieszkańców, który – przy wsparciu polityków, władz wojewódzkich i samorządowych – skutecznie zablokował prawa nowego właściciela i pośrednio przyczynił się do nowelizacji ustawy o zasadach przekazywania zakładowych budynków mieszkalnych przez przedsiębiorstwa państwowe. Zobowiązuje ona do zbycia mieszkania lokatorom po cenie kupna.

Nowela jest jednak martwym prawem. Właściciele, nie tylko prywatni, również gminy i spółdzielnie, bronią się przed przekazywaniem mieszkań lokatorom. Sprawy trafiają do sądów, ale nie zapadło jeszcze żadne rozstrzygnięcie. Problemu nie rozwiązuje też nowa ustawa, która daje możliwość nabycia praw własności już za 10 proc. wartości mieszkania. Dotyczy ona tylko mieszkań pozostających nadal w gestii zakładów, a nie tych, które wcześniej przeszły w prywatne ręce: – Poza tym, dlaczego mamy kupować mieszkania, jeżeli one zawsze były nasze? – pyta Elżbieta Adach stojąca na czele zabrzańskiego KOM.

– Mówi się wręcz o nas, że jesteśmy kornikami – porównuje Adach. – Ktoś kupił szafę, a potem zobaczył, że pełno w niej robactwa, więc chce się szkodników pozbyć... Największe pretensje mamy nie do nowego właściciela, ale do państwa i stworzonego prawa, które pozwoliło rozporządzać nami niczym chłopami pańszczyźnianymi.

Kiepski interes

Huta Zabrze – producent maszyn hutniczych i suwnic – trafiła do IV Narodowego Funduszu Inwestycyjnego Progress. Po kilku latach stanęła w obliczu bankructwa. Jeden z działaczy Solidarności wietrzy w tym spisek – jego zdaniem śląskie zakłady położone w centrach miast, w tym huty, specjalnie doprowadzane są na skraj przepaści, żeby dziesiątki hektarów atrakcyjnej ziemi sprzedały za bezcen. Może coś w tym jest, ale do upadku huty przyczyniło się także zacofanie technologiczne, zbyt duże zatrudnienie i sytuacja całego naszego hutnictwa, które przestało kupować zabrzańskie urządzenia. W 1997 r. blisko 60 proc. akcji huty za około 800 tys. zł Skarb Państwa sprzedał częstochowskiej spółce Ally-Inwestor należącej do Leszka Kulawika. Sprzedaż, zgodnie z prawem, odbyła się z dobrodziejstwem inwentarza: Ally stała się m.

Polityka 49.2000 (2274) z dnia 02.12.2000; Gospodarka; s. 78
Reklama