Archiwum Polityki

Karać!

Artykuł prof. Jana Widackiego „Administrator strachu” (POLITYKA 47) wyjaśniał, co właściwie mieli na myśli „prawnicy, specjaliści z zakresu prawa karnego, naukowcy i praktycy” krytykujący pomysły ministra Lecha Kaczyńskiego dotyczące zaostrzenia kodeksu karnego. Chciałbym odpowiedzieć profesorowi Widackiemu jako niespecjalista, nienaukowiec i nieprawnik, a jako zwykły obywatel zaniepokojony wzrostem przestępczości.

„Sygnatariusze oświadczenia nie są związani z jakąś opcją polityczną” – zwraca na początku uwagę Jan Widacki; być może to prawda, ale z pewnością wszyscy związani są z pewnym sposobem myślenia, który nazwałbym „nadliberalizmem”. W tej sytuacji deklaracja profesora Widackiego, iż to co robi minister Kaczyński „pozostaje w sprzeczności z ich wiedzą i doświadczeniem”, jest raczej komplementem.

Przyjrzyjmy się jednak konkretom: sygnatariusze listu krytykują „głęboką wiarę” ministra Kaczyńskiego w to, iż zaostrzenie represji karnej poprawi stan bezpieczeństwa. A dowodem, że tak się nie stanie, ma być – według profesora Widackiego – fakt, że kryminologia nie wyróżnia wśród przyczyn przestępstw „łagodnego prawa”. Zgoda – być może „łagodne prawo” nie jest przyczyną bezpośrednio popychającą ludzi do popełniania przestępstw, ale za to z pewnością pozwala im popełniać przestępstwa... znacznie częściej.

Znam takie miejscowości w Polsce, gdzie praktycznie wszyscy mieszkańcy utrzymują się z przestępstwa: kłusownictwa (plus nielegalne posiadanie broni!), kradzieży drewna z lasu, nielegalnego połowu ryb (często przy użyciu materiałów wybuchowych), kradzieży prądu czy regularnego okradania domków letniskowych. Trudno nie zauważyć, że na skalę masową to zjawisko wystąpiło dopiero po wydaniu przez sądy i kolegia wyroków uniewinniających dla sprawców takich czynów (tzw. mała szkodliwość społeczna) – wtedy dopiero wszyscy przekonali się, że można kraść bezkarnie i żyć z przestępstwa wygodnie.

I rzeczywiście dzięki liberalnemu prawu i liberalnym sądom obniżyły się statystyki przestępczości: teraz policja nawet nie łapie drobnych złodziejaszków i kłusowników; po co, skoro prokurator lub sędzia i tak ich wypuści?

Polityka 49.2000 (2274) z dnia 02.12.2000; Społeczeństwo; s. 84
Reklama