Archiwum Polityki

Ani triumf, ani zgon

Powstanie listopadowe, jak uważali konserwatyści i także ludzie umiarkowania (na przykład Paweł Popiel czy Adam Czartoryski), zostało wywołane przez grupę młodych ludzi, którzy nie bardzo wiedzieli, do czego zmierzają i jakie mogą być konsekwencje ich działania. Wprawdzie cel był niewątpliwie szlachetny, ale lepiej jest zmierzać do celów nie tylko szlachetnych, ale i osiągalnych.

Bliski tym młodym ludziom Maurycy Mochnacki już w kilka lat po powstaniu w wielkim dziele „Powstanie narodu polskiego wprawdzie samej idei powstania nie podważał, ale pokazywał na tak wielkie trudności z jej realizacją, czyli z osiągnięciem zwycięstwa nad Rosją carską, iż de facto skłaniał do poważnych wątpliwości, co zresztą spowodowało bardzo krytyczny odbiór tej książki przez jemu współczesnych. Naturalnie spekulacje dotyczące tego, czy wypadki mogły się potoczyć inaczej, są tylko spekulacjami, ale sama ciekawość do nich skłania. Otóż, jak sądzę, był to ostatni moment, kiedy jeszcze kompromis z carską Rosją był możliwy. Jeszcze istniało Królestwo Polskie i jeszcze można było próbować utrzymać ten stan rzeczy, a może nawet nieco go polepszyć. Oczywiście nie wiem, czy taki kompromis był do wynegocjowania, ale jestem przekonany, że już potem nie było szansy, nawet na początku XX wieku. Innymi słowy można powiedzieć, jak to kiedyś uczynił Stanisław Stomma w stosunku do Niemiec, że dzieje wrogości, wrogości bezwzględnej, między Polską a Rosją zaczęły się w trakcie powstania listopadowego.

A gdyby kompromis się udał, gdyby ta część Polski przeżyła następne niemal sto lat jako kraj w znacznej mierze autonomiczny – czy byłoby to lepiej, czy gorzej? Nie ma jednej odpowiedzi na to pytanie. Oczywiście bardzo wiele zależy od tego, jaka by to była autonomia i czy autonomiczne Królestwo Polskie mogłoby nawiązywać coraz ściślejsze kontakty z ziemiami Polski pod innymi zaborami. Bo przecież gdyby autonomia ograniczała się jedynie do ugody – to wiemy, że ugoda po powstaniu listopadowym była w zasadzie niemożliwa, zaś ugodowcy albo byli zdrajcami, albo próbowali dokonać rzeczy nie do osiągnięcia, czyli zmienić stosunek Rosji do już zniewolonego kraju.

Polityka 49.2000 (2274) z dnia 02.12.2000; Historia; s. 86
Reklama