Archiwum Polityki

Spokojnie, to tylko kapitał

Krzysztof Pietraszkiewicz. Dyrektor Związku Banków Polskich

Mam nadzieję, a nawet pewne dowody, że hałas wokół BIG, Banku Handlowego i PZU nie nadszarpnął zaufania opinii publicznej do sektora finansowego. Ubolewam jednak, że w wyniku bezczynności instytucji kontrolnych i bałaganu w Ministerstwie Skarbu motorem przekształceń własnościowych w tym sektorze stał się prezes PZU, osoba najmniej do tego powołana, na szczęście zawieszona w swojej funkcji (szkoda, że tak późno). Ale nie przesadzajmy: polska gospodarka od tego się nie zawali.

Polski sektor bankowy kształtuje się trochę żywiołowo: najpierw z monolitu NBP wykroiliśmy dziewięć dużych banków komercyjnych, potem niektóre (WBK, Bank Śląski, BPH) sprzedaliśmy inwestorom zagranicznym, inne konsolidowaliśmy w dużą grupę (Pekao SA) i właściwie nie mamy jasnej wizji, ku czemu zmierzamy – a żeglarskie przysłowie mówi, że kto nie wie, dokąd płynie, temu wiatry nie sprzyjają. Czy konsolidacja powinna posuwać się dalej? Moim zdaniem tak: za kilka lat będzie 4 do 5 ogólnopolskich banków uniwersalnych, parędziesiąt wypełniających nisze rynkowe (hipoteczne, regionalne, branżowe, budowlane) i paręset lokalnych banków spółdzielczych, wspierających rolnictwo.

Mimo obaw, a nawet histerii sięgającej sali sejmowej, uważam, że udział kapitału zagranicznego w naszych bankach nie stanowi zagrożenia. Ów kapitał zgodnie z dobrymi bankowymi zasadami jest zdywersyfikowany, tzn. pochodzi z różnych krajów – choć przy bardziej dalekowzrocznej polityce prywatyzacji mogliśmy uzyskać lepsze ceny. Zagraniczni bankierzy okazują się na ogół lepszymi taktykami od naszych urzędników. Jednak dalszy wzrost udziału kapitału zagranicznego (chociaż niewiele do sprzedania zostało) niepokoiłby mnie. Podobnie sądzą bankowcy: w naszej ankiecie zdecydowana większość uważa, że PKO BP, BGŻ i BGK powinny pozostać polskie.

Polityka 9.2000 (2234) z dnia 26.02.2000; Komentarze; s. 13
Reklama