Archiwum Polityki

Ścigany

Na Marianie Zagórnym ciąży jeden wyrok prawomocny, jeden nieprawomocny, cztery sprawy sądowe są w toku. Za wysypywanie ziarna na granicach. Tymczasem ten chłopski przywódca jeździ po kraju Peugeotem, mieszka w niezłych hotelach, spotyka się z ministrami. Krąży pogłoska, że jest utrzymywany przez dużego farmera, jeśli nie przez całe lobby wielkich dzierżawców rolnych.

Do ratowania rolnictwa przystąpił wcześniej niż okrzyczany Andrzej Lepper, bo już w 1990 r. – Mój kolega z Solidarności został wojewodą w Jeleniej Górze – opowiada. – Rolnicy poprosili o lokal na sklep, wojewoda odmówił.

W sklepie miało być sprzedawane tanie mięso. Tanie, bo bez marży narzucanej przez pośredników. Zagórny skrzyknął chłopów. – Ubiliśmy dwa cielaki i dwie świnie i wnieśliśmy je wojewodzie do gabinetu.

W ten sposób przyszły przywódca chłopski odniósł pierwszy sukces – rolnicy z Jeleniogórskiego dostali wymarzony sklep, działa do dzisiaj. Ale szeroko znany stał się nasz bohater dopiero w 1996 r. Lato było wyjątkowo deszczowe, Dolny Śląsk nawiedziły ulewy trwające od sierpnia do końca września. Zagórny wystąpił do władz o ogłoszenie regionu obszarem klęski żywiołowej (co powoduje m.in. umorzenie rolnikom podatków i umożliwia przyznanie preferencyjnych kredytów). Władze, jak zwykle, początkowo odmówiły. Wtedy grupa Zagórnego najechała Warszawę, przed gmachem resortu rolnictwa przybysze wylali wonną gnojowicę. Poskutkowało, szybko ogłoszono klęskę żywiołową na Dolnym Śląsku.

Przed warszawskim urzędem rozlała się gnojowica, a po całym kraju popłynęła wieść, że Lepper ma groźnego konkurenta. Nazywa się Marian Zagórny i pomaga krzywdzonym.

Wtyczki na granicy

Lepper wyspecjalizował się w blokadach dróg. Zagórny, mieszkający w pobliżu lokalnego węzła kolejowego, uznał, że na drogach za duży tłok. Lepsze będą tory kolejowe. I zaczęło się.

W 1997 r. spadł ze swoimi ludźmi na dworzec w Muszynie. Zakrzątnęli się i raz, dwa przyspawali do torów cały skład pociągu towarowego z importowanym ziarnem. Fachowcy natrudzili się potem, żeby wagony odspawać. Zapewne wtedy Zagórny wpadł na koncept, że tylko ostateczne metody mogą przynieść sukces.

Polityka 9.2000 (2234) z dnia 26.02.2000; Kraj; s. 25
Reklama