Archiwum Polityki

Rachunek za pogrzeb Waldorffa

Od bardzo dawna o żadnym zmarłym wielkim Polaku nie napisano tylu podniosłych słów co o Jerzym Waldorffie. Minęły niespełna dwa miesiące od pogrzebu i o Waldorffie znowu piszą gazety. Okazało się bowiem, że Cmentarz Powązkowski wystawił rachunek za miejsce Jego wiecznego spoczynku i pochówek. Tak jak za każdego śmiertelnika. Nie tylko do naszej redakcji dzwonią czytelnicy wzburzeni prasowymi informacjami: więc to tak podziękowano Zmarłemu za ponad ćwierć wieku trwającą ofiarną działalność na rzecz ratowania Powązek?

Ale bulwersuje nie tylko faktura (ponad 20 tys. zł do uiszczenia) wystawiona Ministerstwu Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Co najmniej dziwią słowa wypowiedziane przez kanclerza warszawskiej kurii ks. Jerzego Kalwarczyka, który stwierdził, iż „Waldorffowi krzywda się nie stała”. Kanclerz przypomniał również, że Kościół wykazał się wspaniałomyślnością, zezwalając w ogóle na katolicki pogrzeb na katolickim cmentarzu. Gwoli ścisłości, miłosierdzie miało jednak granice: pogrzeb został zignorowany przez najwyższych hierarchów Kościoła, nie odbyła się również planowana pierwotnie msza w kościele św. Krzyża. Była to kara za to, że Waldorff w jednej z publicznych wypowiedzi zwierzył się ze swych wątpliwości, które nie są przecież obce wielu wierzącym w Boga. Pozostaje nadzieja, że Nieomylny Sędzia nie będzie tak małostkowy...

„Polityka” złożyła ofertę pokrycia kosztów pogrzebu. Ostatecznie jednak wolę opłacenia wystawionej faktury podtrzymało Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, mimo że obecnie ma ono wiele innych niezbędnych wydatków. Szkoda, że kultury zabrakło tym, którzy po te pieniądze wyciągnęli rękę.

Zdzisław Pietrasik

Polityka 7.2000 (2232) z dnia 12.02.2000; Komentarze; s. 13
Reklama