Archiwum Polityki

Angielski doktor

Uwielbiany lekarz rodzinny, 54-letni ojciec czworga dzieci, zgładził zastrzykami heroiny co najmniej 15 kobiet w wieku od 49 do 81 lat. Większość ofiar dr. Harolda Shipmana zmarła we własnych domach tuż po lub jeszcze w trakcie wizyty lekarza, aż pięć (!) w jego własnym gabinecie. Dr Shipman przezwany przez prasę „dr. Śmierć” zgromadził zapasy morfiny zdolne unicestwić setki ludzi. Możliwe, że uśmiercił w sumie blisko 200 osób: absolutny rekord w brytyjskich annałach zbrodni. Dlaczego zabijał? Co zrobić, by horror się nie powtórzył?

Shipman mordował zwyczajnie, zupełnie nie w stylu filmów grozy. Może dlatego szok Brytyjczyków jest tym większy. Pacjentki nie cierpiały na żadne poważne choroby, z większością z nich dr Shipman był zaprzyjaźniony, tak samo zresztą jak z wieloma innymi spośród ponad 3 tys. osób figurujących w jego rejestrze. Miał doskonałą opinię, choć w środowisku lekarskim znano go też ze zbytniej pewności siebie i zmiennych nastrojów.

Ofiar nie okradał ani nie napastował seksualnie. Wystawiał świadectwo zgonu z przyczyn naturalnych; kolegów prosił o wymagany prawem podpis pod dokumentem potrzebnym do kremacji zwłok. Prawie żaden z nich nie fatygował się, by dokonać choćby pobieżnej obdukcji. Jeden z lekarzy w Hyde skontaktował się wprawdzie z policją, gdy dotarły doń plotki o tajemniczych zgonach pacjentek Shipmana, ale dochodzenie nie wykryło niczego podejrzanego. Shipman miał kłopoty sądowe w połowie lat 70., bo fałszował recepty na morfinę, zaopatrując się w ten sposób w narkotyk, od którego był uzależniony. Sąd ukarał go grzywną, władze lekarskie uznały, że młodemu i zdolnemu medykowi nie można łamać kariery.

Wpadł przez niezdarnie sfałszowany testament ostatniej z ofiar, byłej pani burmistrz miasteczka Hyde pod Manchesterem, gdzie od 1992 r. prowadził samodzielną praktykę. Na dokumencie dopisał słowa podziękowania dla samego siebie za opiekę lekarską i przyjaźń. Nie zdążył podjąć blisko 400 tys. funtów. Córka ofiary, prawniczka, wszczęła alarm, dowiedziawszy się o treści testamentu. Ale czy dr Shipman rzeczywiście chciał się wzbogacić?

Podczas trwającej 57 dni rozprawy sądowej zaprzeczał wszystkim oskarżeniom, włącznie z zarzutem fałszerstwa. Wyrok skazujący na 15-krotne dożywocie (po jednym za każde zabójstwo) plus cztery lata więzienia za fałszerstwo przyjął ze spokojem.

Polityka 7.2000 (2232) z dnia 12.02.2000; Społeczeństwo; s. 68
Reklama