Na progu XXI wieku Europa jest w jakiejś dziwacznej schizofrenii. Z jednej strony jednoczy się i homogenizuje, z drugiej wciąż pielęgnuje autyzm kultur narodowych.
Socjolodzy kultury tłumaczą, że mamy do czynienia równocześnie z dwoma przeciwstawnymi procesami: globalizacją i zarazem regionalizacją kultury. Z jednej strony takie same noworoczne fajerwerki są w Sidney, Tokio, Paryżu, ta sama amerykańska muzyka rozrywkowa, ta sama moda i na całym świecie takie same płacze na projekcji hollywoodzkiego „Titanika”. Z drugiej strony coraz silniejsza staje się świadomość regionalna, odżywają dialekty, kwitną literatury lokalne, czerpiące żywotne soki z historii jednej wsi, jednego domu, jednej rodziny, w której odbija się cały kosmos kondycji człowieczej (u nas takim pisarzem jest Wiesław Myśliwski).
Polityka
5.2000
(2230) z dnia 29.01.2000;
Kultura;
s. 46