Podmiotem lirycznym tej historii jest niezwykle użyteczny zakład pracy, który z kości, łbów, flaków, kopyt i ogonów zwierzęcych uzyskuje tłuszcz i mączkę. Zakład zbudowano dawno temu w Wielkanocy, na głębokim uboczu, bo wokoło takiego zakładu strasznie śmierdzi. W dawnym systemie należał on do państwowej sieci Bacutil, dziś po zmianach ustrojowych krakowski Sąd Rejonowy ma intelektualny problem z ustaleniem jego właściciela i użytkownika.
Osoby dramatu to obecni i dawni użytkownicy zakładu, jeden działacz związkowy i energiczny, acz kontrowersyjny, syndyk masy upadłościowej z Krakowa. Czyli:
Spółka Utyrol.
Powstała, gdy dwa lata po upadku PRL dyrektor wielkanocnego Bacutilu Edward Galiński wraz z kierownikami, sekretarkami i księgową postanowili w ramach prywatyzacji przejąć zakład w swoje ręce. Nieprzychylni Utyrolowi obserwatorzy dramatu nazywają ją spółką nomenklaturową. Po dwóch latach syndyk masy upadłościowej pozostałych zakładów Bacutil udowodnił, że prywatyzacja została przeprowadzona nieprawnie. Postawił wielkanocny zakład w stan upadłości i ogłosił przetarg. Utyrol przepadł w przetargu. Edward Galiński uważa, że przetarg był ustawiony, syndyk przekupiony, sam na oczy nie zobaczył polecenia, że ma się z zakładu wynieść. Więc w zakładzie trwał, póki mógł. Pisał do sądu odwołania. Czekał na komornika.
ABC Investment.
Kanadyjsko-polska spółka, która zainteresowała się dawnym Bacutilem i w przetargu złożyła korzystniejszą ofertę. 22 grudnia 1997 r. na mocy aktu notarialnego ABC Investment weszło w posiadanie zakładu za prawie milion dolarów. Potem następuje pewna trudność: inwestor z Kanady wycofuje się. Na jego miejsce wchodzi niemiecka rodzina Rethman, której prokurentem jest Jerzy Byczyński. ABC Investment przeobraża się w spółkę Saria Małopolska.