Obliczyłem, że w okresie międzywojennym ukazywało się w Polsce w miarę regularnie ponad dwadzieścia czasopism poświęconych sztukom pięknym. Nawet miłośnicy grafiki mieli swoje własne cztery tytuły. Jak jest dziś? Po dawnej świetnej „Plastyce” pozostały jeno wspomnienia. Przed paru laty padł wydawany przez Centrum Sztuki Współczesnej interesujący „Obieg”. Nie udało się wprowadzić na rodzimy rynek prestiżowego miesięcznika „Flash Art”. Dzielnie trzyma się warszawski „Exit” i poznańska „Gazeta Malarzy i Poetów”, ale oba tytuły, choć ambitne i ciekawe, kierowane są głównie do środowiska, a poza tym mają jedną podstawową w przypadku pisania o sztuce wadę – są czarno-białe. Działa także kilka ekscentrycznych pisemek subkulturowych.
Ostatnio życie plastyczne utraciło jeszcze jeden przyczółek krytyczny. Po pięciu latach od ukazania się pierwszego numeru rozwiązany został „Magazyn Sztuki”. Kwartalnik ów od początku redagował Ryszard Ziarkiewicz, zaś pisywali w nim najwybitniejsi rodzimi krytycy sztuki. Pismo było jednym z ostatnich miejsc, gdzie otwarcie i mądrze dyskutowało się o współczesnej sztuce. Upadło, albowiem – jak informuje wydawca – wycofał się jeden ze sponsorów.
W ten oto sposób plastyka w Polsce stała się bodaj jedynym obszarem kultury bez porządnego branżowego czasopisma, co jest chyba ewenementem w skali światowej i miarą naszej zaściankowości. Zaś sponsorzy wolą inwestować w masowe imprezy. Chyba zbyt wiele oczekiwaliśmy od młodego polskiego kapitalizmu.