Archiwum Polityki

Ostra jazda

Poznasz ich po umięśnionych łydkach opiętych czarnymi lycrami i po plecach w jaskrawej kurtce lekko zgarbionych w zmaganiach z wiatrem. Mają twarze okopcone buchającymi z rur wyziewami i oczy mechanicznie rejestrujące mijany sznur uwięzionych aut. – Jadąc w korku, jestem maksymalnie skoncentrowany. Czuję się jak krwinka idealnie współgrająca z resztą krwiobiegu – opowiada Bedi. Kurierzy rowerowi rozwożą towar dziś najcenniejszy – czas.

Warszawa, w ślad za światowymi molochami nawiedzona plagą bezwładu, poznaje wartość prędkości. Oplatające miasto kable i fale radiowe bywają bezużyteczne. Nadal nie wszystko da się bowiem skopiować i jednym kliknięciem wysłać na drugi kraniec metropolii. Jeśli więc rzecz w swojej oryginalnej wersji musi bezzwłocznie gdzieś dotrzeć, pakuje się ją na grzbiet człowieka, który przedziera się na rowerze przez miasto.

Bombowe kokosy

Na szybkości zależy zagranicznym koncernom-gigantom: – Korzystamy z kurierów rowerowych, kiedy na przykład chcemy natychmiast wysłać swoim kontrahentom dokumenty do podpisu – mówi Agnieszka Zyśk z Coca-Cola Poland Services.

Zależy też firmom adwokackim, architektonicznym, ubezpieczeniowym, notariuszom, agencjom reklamowym, drukarniom oraz osobom prywatnym. Niespełna 70 warszawskich listonoszy-kolarzy, zatrudnianych przez trzy firmy (X-press Bikers, Masterlink, Stolica), taszczy na plecach przesyłki rozmaite: przelewy bankowe, ZUS-owskie, faktury, druki, dyskietki, umowy, drukarskie klisze, jadące do telewizji reklamy na kasetach wideo, zwinięte w rulon projekty architektoniczne.

Ktoś przewoził wsadzoną w tekturę papugę – wspomina Andrzej, były kurier i dyspozytor z trzyletnim stażem. Rowerzysta spisał się dobrze, bo papuga, z lekka otumaniona 40-minutowym rajdem, dotarła do adresata cała. Wyjątkowej ostrożności wymagała inna jeszcze przesyłka: jajka. – Nie potłukły się, bo to były ugotowane na twardo wielkanocne pisanki – opowiada Andrzej.

– Zdarzało się też, że woziliśmy dzieciom do szkoły kanapki i klucze od domu – dodaje Krzysztof Legucki z X-press Bikers. Troskliwi rodzice skorzy są zapłacić od 10 do 40 zł – zależnie od odległości – za komfort nierozgarniętych pociech.

Polityka 2.2000 (2227) z dnia 08.01.2000; Na własne oczy; s. 76
Reklama