Eugeniusz Kaczyński, właściciel marketu Eden w Zambrowie, postawił przed swoim sklepem metalową klatkę, w której zamierza – jak głosi stosowny napis – „w oczekiwaniu na policję” przetrzymywać złapanych na gorącym uczynku złodziei. Pomysł ten z jednej strony wywołał dyskusję na temat być może zbyt liberalnych zasad karania przestępców i złodziejaszków, z drugiej uruchomił lawinę spekulacji; w jaki sposób w świetle różnych artykułów i paragrafów kodeksów karnego, k.p.k. i cywilnego dałoby się ukarać właściciela sklepu, gdyby wsadził złodzieja do swojej klatki?
Spółka rodzinna Eugeniusza Kaczyńskiego otworzyła market Eden kilka dni przed Bożym Narodzeniem. W ciągu pierwszego tygodnia zginęło dziewięć koszyków. Trzy osoby przyłapano na kradzieży. Piwa i słodyczy. Ile towaru zginęło, okaże się podczas remanentu. – A tu nie przelewa się, ruch niewielki – mówi Kaczyński, który za Gierka miał hektary pod szkłem, ale pieniędzy nie mógł pokazywać. – A dziewięć miliardów starych złotych kredytu trzeba spłacać, pięćdziesięciu ludziom płacić, ZUS, podatki.
Polityka
6.2000
(2231) z dnia 05.02.2000;
Wydarzenia;
s. 17