Archiwum Polityki

Pod młotem

[dla najbardziej wytrwałych]

Cisza potrafi być po stokroć bardziej przejmująca niż krzyk. Czemu zapominają o tym artyści? W sztuce trzydziestoletniej Serbki Biljany Srlbjanović aktorzy grają dzieci, które grają dorosłych, inscenizując dla samych siebie tytułowe sytuacje rodzinne. Przyrodzone okrucieństwo smarkaczy nakłada się na agresję, nienawiść i sadyzm dorosłych, a na to z kolei nakłada się nieludzkość sytuacji wojennej, tworząc pigułę zła o trudnej do zniesienia sile. Niedosłowną, zdeformowaną – tym straszliwszą. Krystynie Meissner należy się uznanie za odwagę wzięcia tego tekstu na warsztat (i szerzej: za prowadzenie teatru nie odwracającego się plecami od trudnych tematów, ale i nie traktującego ich jako pretekstu do płytkich prowokacji i sensacji). Niemniej trudno uznać polską prapremierę „Sytuacji rodzinnych” za w pełni udaną. Reżyserka nie znalazła sposobu na zniuansowanie owych piętrowych ról: czwórka ofiarnych wykonawców (Kinga Zabokrzycka, Renata Kościelniak, Radosław Kaim i Tomasz Tyndyk) gra na jednym, forsownie ekspresyjnym tonie. Żeby zaś zdynamizować widowisko, co jakiś czas bez ostrzeżenia uderza muzyka Jacka Ostaszewskiego natężeniem decybeli rozsadzająca mury dawnej rekwizytorni wrocławskiego Współczesnego, gdzie grany jest spektakl. Muzyka, która jest pewnie codziennością dyskotek techno nowej generacji, dla starszych brzmi jak skrzyżowanie pneumatycznego młota z rykiem silników i artyleryjską kanonadą. Można zrozumieć, że na miłe melodyjki nie może być tu miejsca, niemniej łomot, wdzierający się do trzewi i tętna, już po chwili nie niesie – poza fizyczną przykrością – żadnych emocji. Wiekowi spoglądają tęsknie na zamknięte drzwi; małolaty, którym natura zmutowała bębenki do grubości stalowej blachy – wzruszają ramionami.

Polityka 6.2000 (2231) z dnia 05.02.2000; Kultura; s. 34
Reklama