Trudno mi się zgodzić z niektórymi poglądami prezentowanymi w artykule Ewy Wilk (POLITYKA 46/99). Przede wszystkim nieprawdą jest, że na całym świecie firmy gorączkowo poszukują charyzmatycznych liderów. (...) Podzielam jednak coraz powszechniej obecnie wyrażane przekonanie, że charyzma przejawiająca się głęboką wiarą podwładnych w wyjątkowe cechy umysłu i charakteru przełożonego wynika nie tyle z jego rzeczywistej siły, co ze słabości jego podopiecznych. To podwładni bowiem kreują swoich przełożonych na charyzmatycznych liderów, a robią to tym chętniej, im silniej odczuwają potrzebę pewności i bezpieczeństwa, zdając sobie sprawę z własnych słabości i ograniczeń. Potrzebują wtedy kogoś, kto im jasno określi cele i będzie redukował niepewność, podejmując bez cienia wątpliwości jednoznaczne decyzje. Charyzmatyczny lider wcześniej czy później pojawi się tam, gdzie jest na niego zapotrzebowanie. (...) Zacierające się różnice w poziomie kwalifikacji między kierownikami a podwładnymi (...) sprawiają, że pracownicy poszukują przede wszystkim partnerów do współpracy, a nie wodzów lub opiekunów. Zamiast rozglądać się za charyzmatycznym liderem, należy więc przede wszystkim szkolić pracowników.