Archiwum Polityki

Numer w przybliżeniu

Kiedy mamy już dosyć prozy, czas na poezję. Szyfr, jakim porozumiewały się pokolenia. Najtrudniej o definicję. Dawno temu opowiadano żarcik o rozmowie dwóch biznesmenów z Nowolipek:
– Posłuchaj tylko – „Skąd Litwini wracali? Z nocnej wracali wycieczki”. Wiesz skąd wracali i się pytasz. To jest właśnie poezja!

Zostawmy w spokoju tomiki wierszy, zawodowych poetów, poetyckie turnieje, rozdzielane tam nagrody. Dzisiaj wszystko może stać się poezją. Muza odwiedza redakcje, wyręczając kościelnych asystentów. Oto w „Naszym Dzienniku” przeczytałem coś, co autor nazwał skromnie – „Korespondencją spod serca”. Nie zwróciłbym uwagi na tę korespondencję, gdyby nie wyraźnie określony adresat: Bozia. „Kochana Boziu!” – tak to się zaczyna. A dalej – cóż, zaskakuje wezbranym jak wiosenne wody przypływem natchnienie.

„Boziu, niedawno byłem z Mamusią i Tatusiem w takim dużym domu i oni mówią, że to Twój Dom. I tam było dużo różnych ludzi: większych i mniejszych i takich w brzuszku – jak ja...” Zaczynamy rozumieć: „Nasz Dziennik” akredytował we wspomnianym brzuszku korespondenta. Nie ma on lekko. Prawie ma tak ciężko jak red. Romaszewska-Guzy przed kamerą. Korespondent wyznaje: „A ja jestem już bardzo, bardzo duży. Szybko rosnę: nóżki, rączki, główka. I w brzuszku coraz mniej miejsca...” Zważywszy na rozmiary główki, okropnie musi być ciasno oglądaczowi świata. Na szczęście odwiedził Babunię i Dziadziusia. Korzystając z brzuszka jako środka transportu. Wizyta upłynęła w ciepłej atmosferze: „A jeszcze później jedliśmy różne pyszności. A potem wszyscy śpiewali Tobie piosenki, aż do nocy, a jak już było ciemno, poszliśmy do Twojego Domku.

Polityka 4.2000 (2229) z dnia 22.01.2000; Groński; s. 85
Reklama