Siedemdziesięciu czterech śmiałków, którzy podpisali wniosek o odwołanie ministra skarbu Emila Wąsacza, nie wiedziało, na co się porywa. Kilkunastu, którzy się pierwsi zorientowali, usiłowało się wycofać – ale regulamin Sejmu takiego tchórzostwa nie toleruje. Otóż z rejestru podarunków, jakie ministrowie czy posłowie otrzymali w czasie pełnienia swojej funkcji, wynika, że Emil Wąsacz dostał trzy szable (w tym jedną od PZU). Nie na darmo nazywają go „małym rycerzem”! I teraz nie wiadomo: czy państwowy jeszcze zakład dał ministrowi szablę w podzięce, że zaczął go prywatyzować, czy minister ubezpieczył się w PZU od utraty posady, a zamiast odszkodowania dostaje broń i dwóch sekundantów, żeby wziąć swoją sprawę w swoją rękę. AKW
Polityka
4.2000
(2229) z dnia 22.01.2000;
Fusy plusy i minusy;
s. 86