W starożytnym Egipcie i Grecji czas czczono jako bóstwo. Zdawano sobie sprawę, że bez tego regulatora życie pełne byłoby chaosu. Odpowiedzi na pytania, kiedy jakieś wydarzenie miało miejsce, jak długo trwało i kiedy znów nastąpi, były tak samo ważne dla żyjącego w czasach starożytnych myśliwego, kapłana i rolnika, jak i dziś są ważne dla współczesnego prawnika, historyka czy naukowca.
Nasi przodkowie już paręnaście tysięcy lat temu do rachuby czasu wykorzystywali okresowe zjawiska przyrodnicze. Rozróżniali następstwa dnia i nocy, fazy Księżyca i pory roku, a kapłani-astronomowie dość dokładnie wyliczyli naturalne jednostki czasu: rok (czas obiegu Ziemi wokół Słońca – ok. 365,25 średnich dób słonecznych), miesiąc (tzw. synodyczny, oparty na pełnym cyklu faz Księżyca, trwającym średnio 29,6 dni) i dobę (czas obiegu Ziemi wokół własnej osi). Z czasem miesiące zaczęto dzielić na dekady i tygodnie, a dobę na godziny, minuty i sekundy (pomogły tu odkrycia w fizyce).
Życie społeczne zaczęły regulować kalendarze. Za ich pomocą pilnowano terminów obrzędów religijnych i prac w polu czy płacenia podatków. Powstały kalendarze oparte na roku słonecznym (rok ma w nich 365 dni, a co 4 lata dodaje się do niego cztery ćwiartki dnia i wtedy mamy rok przestępny), kalendarze księżycowe (rok ma 354 dni podzielone na 12 miesięcy księżycowych po 29 lub 30 dni, różnica aż o 11,25 dnia w stosunku do roku słonecznego powoduje systematyczne przesuwanie się w nim pór roku w stosunku do roku kalendarzowego) i kalendarze księżycowo-słoneczne (rok ma 365 dni i 12 księżycowych miesięcy, co powoduje, że co kilka lat do roku dodaje się 13 miesiąc, np.