A można przecież Słowackiego odczytać poprzez pytania o to, co w jego utworach dziś wydaje się wspaniałe i prekursorskie. Potrzeba takiej nowej lektury w Roku Słowackiego objawiła się w trakcie sesji naukowych, wystaw, spotkań dyskusyjnych; organizowały je nie tylko uczelnie, lecz także ośrodki lokalne, nauczycielskie (często przy finansowym wsparciu ze strony miejscowych władz i samorządów).
Gdy spogląda się świeżym okiem, uderza przede wszystkim ogromna rozbieżność między faktami jego życia a legendą biograficzną, która na nich została osnuta. Jest to ważne, bo w przypadku Słowackiego obraz poety – wrażliwego, chorowitego, rozpieszczanego przez matkę i wyobcowanego ze świata „dziecięcia wieku” – długo i decydująco ważył na interpretacji jego dzieł. Fatalną podstawę dał po temu sam Słowacki, bo to on tak modnie i „romantycznie” w „Godzinie myśli” wystylizował swoją młodość. I jeszcze dodał na zakończenie poematu, iż jest to „romans życia, nieskłamany w niczem” – a wszystkim przecież wiadomo, że poeta nie kłamie; historycy literatury przejmowali więc ów model autobiografii jako prawdziwy obraz jego dzieciństwa, charakteru i uczuć.
A ponieważ przyznawano mu zawsze miejsce drugiego z wieszczów, po Mickiewiczu, sprzyjało to powierzchownym konfrontacjom.
Inteligent w drugim pokoleniu
Nic bardziej błędnego! Znane nam fakty i listy Słowackiego zupełnie inaczej rysują jego życiową postawę i zainteresowania. Jako jedyny z polskich romantyków był inteligentem w drugim pokoleniu, od dziecka obracał się wśród wileńskiej profesury i planował dla siebie karierę administracyjną, mimo iż renta po ojcu zapewniała mu środki na życie.