Wspólnota międzynarodowa od dziesięciu lat prowadzi na Bałkanach błędną politykę. Jak dotychczas jedynym sukcesem był układ z Dayton, który położył kres masowym mordom w Bośni i Hercegowinie. Lecz również i ten sukces był zaledwie częściowy. W Dayton wyłączono sprawę Kosowa z obrad i uznano de facto straszliwe czystki etniczne dokonywane na Serbach z Krainy.
Ponadto Miloszević i Tudjman, czyli dwie postacie, na których ciąży największa odpowiedzialność za tragedie na Bałkanach, zostali prawnie uznani za stróżów pokoju. Po wielu miesiącach, gdy okazało się już, że nie będzie w tym rejonie żadnego kompromisu, próbowano zmusić obie strony do przyjęcia porozumienia z Rambouillet. Lecz tak naprawdę był to dyktat, którego ani jedna, ani druga strona nie chciała zaakceptować. Przypominało to grę w Czarnego Piotrusia.
Czarnego Piotrusia wyciągnął Miloszević i wtedy wspólnota międzynarodowa rozpoczęła bombardowanie Jugosławii. Gospodarka serbska została zniszczona. Zginęły setki niewinnych ludzi. Akcja ta spowodowała natychmiastowy wybuch straszliwych czystek etnicznych Albańczyków w Kosowie. Jeden błąd pociągał za sobą drugi. Każdy chyba wierzył, że Miloszević podda się po kilku dniach nalotów. Wspólnota międzynarodowa, nie chcąc ryzykować życia własnych żołnierzy, w końcu wsparła Wyzwoleńczą Armię Kosowa (UCK) w zbrojnym wkroczeniu do Kosowa. Od czasu rozpoczęcia misji ONZ po dzień dzisiejszy rządy nie dostarczają wystarczających pieniędzy ani sił wojskowych czy policyjnych dla operacji w Kosowie.
Wobec tego kraj zajęty jest przez UCK. Większość obszaru Kosowa jest „oczyszczona” ze wszystkich niealbańskich narodowości, co jest całkowicie sprzeczne z pierwotnymi założeniami ONZ i NATO. Jest to więc klęska tej operacji. Dziesiątki tysięcy Serbów, Chorwatów, Bośniaków i Cyganów zostało poddanych czystkom etnicznym.