Archiwum Polityki

Wyłącz ssanie

Mnożą się ostatnio antykorupcyjne programy naprawcze fundowane przez rząd, samorządy, zachodnie instytucje, Unię Europejską. Ale nie składają się one na pospolite ruszenie lub działania armii zawodowej. Ot, taka antykorupcyjna partyzantka, na której ślady i rezultaty ciężko trafić. Tę oczywistą prawdę, w sposób też – niestety – oczywisty potwierdzają najnowsze raporty zarówno Banku Światowego, jak i krajowej Najwyższej Izby Gospodarczej.

W kwietniu 1998 r. Komitet Integracji Europejskiej zaproponował profesorowi Antoniemu Kamińskiemu z Instytutu Studiów Politycznych PAN stanowisko pełnomocnika Komitetu do spraw Programu Institutional Building. Na uruchomienie programu, który kontrolowałby reformowaną właśnie administrację centralną, naciskała od dawna Komisja Europejska. Miałby on zapobiegać nadużyciom wśród urzędników rządowych i parlamentarzystów. Sprawę nagłośniono w gazetach.

Profesor z komórką

Antoni Kamiński: – W planach było utworzenie biura przy Kancelarii Premiera. Profesor otrzymał pensję, a po dwóch miesiącach służbowy telefon komórkowy. Na tym inicjatywa się skończyła. – Najpierw napisałem do ministra Ryszarda Czarneckiego, potem do premiera, a potem dałem sobie spokój. O programie Institutional Building więcej nie słyszałem. Polska straciła kilka milionów ecu.

Antoni Kamiński jest dziś przewodniczącym polskiego oddziału Transparency International. To międzynarodowa pozarządowa instytucja do walki z korupcją, której główny sekretariat mieści się w Berlinie. Ma oddziały w 60 krajach. Każdego roku TI przygląda się kilkudziesięciu państwom i przyznaje im punkty. Im mniej punktów, tym państwo bardziej zepsute. W zeszłym roku TI przebadała 99 krajów i umieściła Polskę na 44 miejscu. Za Mongolią, Kostaryką i Namibią. Z roku na rok Polska spada niżej i niżej na liście.

Polski oddział zajmuje dwa pokoiki w biurowcu w centrum Warszawy, interesuje się szczególnie reformami celnymi, wolnością przepływu informacji, władzami lokalnymi, lobbingiem politycznym. Profesor jest zdania, że niektóre przepisy prawne są napisane tak, jakby miały pomagać urzędnikom brać w łapę.

Polityka 14.2000 (2239) z dnia 01.04.2000; Kraj; s. 24
Reklama