Archiwum Polityki

Gwiazdy tolerancji

[warto mieć w biblioteczce]

Ewa Lipska: 1999. Wydawnictwo Literackie. Kraków 1999, s. 71

– Ja czytam wiersze dopiero wtedy, gdy o nich mówią w tramwajach! – mawiał pewien reporter. Dzisiaj zdarza się, że w tramwajach poeci przypinają kartki z wierszami, wabiąc czytelników. Jeśli o mnie chodzi – chciałbym znaleźć się w tramwaju, w którym rytm jazdy od krańcówki do krańcówki byłby zgodny z rytmem wierszy Ewy Lipskiej. Jednej z najświetniejszych naszych poetek. Oczywiście – z Krakowa, skąd niedaleko do Wiednia, miejsca powstania utworów składających się na zbiór „1999”. Świat Ewy Lipskiej to obrazy – jastrząb wiatru pochyla wierzbę, pustka jest choreografem, los tonie w mokradłach. Obrazy te „trzymają się tematu życia”. Są szkiełkami kalejdoskopu, jakim był odchodzący wiek. Oceniany przez autorkę chłodno, z dystansem, ironicznie: „Spłaciliśmy długi. Skończyliśmy budowę domu. Śmierć przeszła już na naszą własność”. Jedyna wiara wyznawana przez poetkę, to wiara w „gwiazdy tolerancji”. I miłość, sprowadzająca się do zaklęcia: „Wszystko zależy od tego – jak długo będziemy zawsze”. Czytając Lipską precyzyjną w diagnozowaniu współczesności, poruszającą się swobodnie po obszarach kultury i pamięci – trudno nie myśleć o notatce G. K. Chestertona: Poezja ma się do prozy tak, jak dancing do marszu.

[lektura obowiązkowa]
[warto mieć w biblioteczce]
[nie zaszkodzi przeczytać]
[tylko dla znawców]
[złamane pióro]
Polityka 14.2000 (2239) z dnia 01.04.2000; Kultura; s. 50
Reklama