Z punktu widzenia zasad programowych ZChN niewiele można Andrzejowi Smirnowowi, radnemu Warszawy Śródmieście, zarzucić: energicznie wcielał w życie politykę prorodzinną przewodnicząc komisji przydziału mieszkań, która przychylnie rozpatrzyła podanie jego żony. Żona, wprawdzie druga (pierwsza została w mieszkaniu, które prorodzinny radny przydzielił sobie wcześniej), jest Ukrainką, co niezupełnie mieści się w partyjnym ideale, ale grunt że związek przypieczętowany został sakramentem.
Mimo to rzecznik partii wyraża się o Smirnowie o wiele mniej przychylnie niż komisja o podaniu jego żony. Nazywa go wręcz czarną owcą. Nie można jednak, mówi rzecznik, usunąć go z partii: od pół roku nie reaguje na wezwania, a statut wymaga jego obecności. Im bardziej Smirnow oddala się od partii, tym mocniej jest z nią związany. Im czarniejsza owca, tym bielsza biel pozostałych.
Okazuje się, że dialektyka przydaje się nie tylko marksistowskim partiom.