Archiwum Polityki

Sakro-kicz

Watykan jest bodajże najmniejszym terytorialnie niezawisłym państwem i nic dziwnego, że bardzo rzadko powstaje tu jakaś nowa budowla. Za pontyfikatu obecnego papieża wybudowano bodajże tylko jeden dom i w tym celu zburzono poprzednią budowlę z dziewiętnastego wieku. Nowy jest Dom Marty, na co dzień hotel dla hierarchów i watykańskich gości, a w przyszłości miejsce, gdzie odbędzie się następne konklawe, już bez piecyka w kaplicy sykstyńskiej i białego lub czarnego dymu – zależnie od tego, czy wybór został dokonany, czy też nie.

Paweł VI jest patronem największej po Bazylice Świętego Piotra budowli Watykanu – auli zwanej popularnie salą Nerviego od nazwiska autora śmiałego na swoje czasy projektu, który dzisiaj mnie raczej dziwi, niż zachwyca.

Refleksja nad urodą modelowej budowli watykańskiej jest stosowna z okazji dnia artystów obchodzonego w ramach rzymskiego jubileuszu. Brałem udział w zwołanym z tej okazji sympozjum i chętnie podzielę się z państwem paroma spostrzeżeniami wyniesionymi z posiedzenia, na którym przyszło mi mówić o tradycyjnej niechęci hieratycznego Kościoła do dyscyplin audiowizualnych. Niechęć ta, trzeba przyznać, jest wzajemna. Poza nielicznymi wyjątkami, w hollywoodzkiej produkcji filmowej Kościół katolicki pojawia się rzadko i prawie zawsze ukazywany jest krytycznie lub prześmiewczo. (Na tym tle ostatni film Agnieszki Holland „Trzeci cud” o procesie kanonizacyjnym jest pewnym wyjątkiem, ale trzeba zaraz zauważyć, że nie jest to produkcja wielkich studiów). Przejście naszej kultury od języka drukowanego słowa do języka obrazów i dźwięków nie zostało wciąż zaakceptowane przez większość hierarchów przywiązanych tradycyjnie do druku.

Polityka 14.2000 (2239) z dnia 01.04.2000; Zanussi; s. 97
Reklama