Wybory samorządowe okazują się nie tylko drogą wymiany regionalnych władz, ale i odświeżenia reprezentacji przy Wiejskiej. Po oficjalnym ogłoszeniu wyników żegnamy się z czwórką parlamentarzystów, którzy dostali się do rad gmin, powiatów i sejmików. Senatorski fotel opuszcza Elżbieta Gelert z PO, która startowała w wyborach na prezydenta Elbląga i jednocześnie – żeby wesprzeć listę swojej partii – do Rady Miasta. Z prezydentury wyszły nici, za to do rady pani senator dostała się w cuglach. Teraz musi wrócić z Wiejskiej w rodzinne strony. Podatników będzie to kosztowało 1,8 mln zł, bo tyle trzeba zapłacić za wybory uzupełniające do Senatu: – Nie brałam poborów tak jak kilkunastu innych senatorów – odpowiada świeżo wybrana radna, pytana o ewentualne wyrzuty sumienia.
Podobna jest historia Józefa Rojka z PiS, który liczył na wybór na prezydenta Tarnowa, a dodatkowo dał się wpisać na listę kandydatów do Rady Miasta. I on przegrał walkę o prezydenturę, a dostał się do rady. Rojek ogólnie do funkcji publicznych nie ma szczęścia – był już prezydentem Tarnowa, ale w trakcie kadencji sam AWS, z którego się wywodził, apelował do niego o rezygnację. Później radni obniżyli mu zarobki tak, że dostawał niższe wynagrodzenie niż wiceprezydent. Fotel sejmowy zająć miałby po nim Maciej Klima, ale żeby tak się stało, musiałby zrezygnować z fotela wojewody małopolskiego. Jeśli się nie zdecyduje, posłem może zostać Robert Pantera, nauczyciel, działacz samorządowy i powiatowy pełnomocnik PiS z Dąbrowy Tarnowskiej. To, czy parlamentarzyści nie mogą zrezygnować ze zdobytego mandatu radnego, wśród prawników budzi kontrowersje. Zdaniem prof. Michała Kuleszy, samorządowcy z przypadku mogliby się wybronić, nie składając ślubowania radnego. Częstszy jest jednak pogląd, że wówczas traciliby oba mandaty, co zresztą etycznie jest bardziej uzasadnione.