Archiwum Polityki

Gorzów wie swoje

W Gorzowie sensacja. Wyścig do ratusza wygrał dotychczasowy prezydent Tadeusz Jędrzejczak, mimo że dwa miesiące urzędował za kratami. Zwyciężył w dodatku już w pierwszej turze i będzie rządził w Gorzowie trzecią kadencję. Takiego postępowania wyborców nie potrafią zrozumieć liderzy PiS ani PO.

Te dwa miesiące Jędrzejczak spędził w areszcie po tym, jak w październiku 2004 r. prokuratura postawiła mu zarzut działania na szkodę miasta i spółek budowlanych. Funkcjonariusze ABW zabrali prezydenta z domu o poranku i zawieźli do prokuratury w Szczecinie na przesłuchanie. Z prokuratury Jędrzejczak trafił do aresztu. Dostał szczoteczkę do zębów, ale skarpetki i bieliznę mógł zmienić dopiero po tygodniu, kiedy żonie zezwolono na dostarczenie paczki. W areszcie podpisał budżet Gorzowa i zatwierdził świąteczne nagrody dla pracowników magistratu.

Wyszedł na wolność w styczniu 2005 r. po wpłaceniu kaucji, na którą złożyli się przyjaciele. Wrócił do Urzędu Miasta i rządził do końca kadencji. Kiedy ogłosił, że zamierza się starać o reelekcję, wywołał burzę na lokalnej scenie politycznej. PiS i PO ruszyły ramię w ramię do walki z Jędrzejczakiem.

Lewicowo-prawicowy

Jędrzejczak jest pierwszym prezydentem stąd: urodził się w Gorzowie, tu się wychował i tu wrócił po studiach. Jest historykiem. Pokolenie jego rodziców było zza Buga, z Wileńszczyzny, ze Lwowa, z Warszawy, z Ravensbrück, z Łemkowszczyzny, zza Sanu, z centralnej Polski. Przyjechali po wojnie i zaczęli od zera tworzyć historię Gorzowa. Bo wcześniej miasto nazywało się Landsberg. Lokalna społeczność ugniatała się jak drożdżowe ciasto, ciężko i długo, i w wiecznej niepewności, bo granica zachodnia na Odrze i Nysie została uznana przez Niemców dopiero w 1970 r. Pierwszy prywatny dom ktoś odważył się zbudować dopiero w połowie lat 60. Dramatyczne dzieje miasta wyzierają z fasad domów, z bram, podwórek od lat nieremontowanych, bo były niczyje. Teraz to zaczyna się zmieniać.

Jestem dumny, że Gorzów jest trzykrotnie większym miastem niż Landsberg, że są tu wyższe uczelnie, których kiedyś nie było, że nie jest prowincjonalnym miastem niemieckim, lecz siedzibą polskiego województwa.

Polityka 47.2006 (2581) z dnia 25.11.2006; Kraj; s. 36
Reklama