Na Zachodzie mówi się o moim nacjonalizmie. Ale nie jest to słuszne określenie. Chodzi mi bowiem jedynie o to, co nazwałbym interesem narodowym i o taki będę zabiegał. Mam na myśli godność ludzi, suwerenność i integralność terytorialną Federacyjnej Republiki Jugosławii. Wspólnota Serbii i Czarnogóry będzie teraz mocniejsza niż dotychczas. Postaramy się też, aby Kosowo, którym rządzi wspólnota międzynarodowa, znalazło się bliżej nas.
Sądzę, że bez względu na różnice między nami, możemy prowadzić dialog, możemy być razem. Przecież w demokratycznym społeczeństwie można współpracować i rozmawiać bez względu na różnice zdań. Czuję, że jest to nie tylko moim życzeniem, lecz większości obywateli kraju. Przede wszystkim zgadzamy się w jednej sprawie: że dobrobyt i ogólny interes powinny stać się najważniejszym celem, a pokój najwyższą wartością.
Musimy wiele zmienić. Przede wszystkim trzeba uporządkować nasze ustawodawstwo, które jest w przeraźliwie złym stanie. Dotychczas zmieniano je wyłącznie w interesie partii rządzącej i w taki sposób, by umożliwić lewicy utrzymanie się przy władzy. Musimy teraz przywrócić szacunek dla prawa i ustaw, bo za czasów komunizmu te wartości zszargano.
Pozwoli to również uniknąć zatargów, bo nie ma ich tylko wówczas, gdy ustawy nikomu nie dają przewagi. Muszą one spełniać normy i standardy europejskie. Sądzę, że szybko poradzimy sobie z tym, jeśli będzie panował pokój.
Jestem przekonany, że do korzystnych zmian doprowadzi likwidacja nałożonych na Jugosławię sankcji, nowe stosunki ze światem i powrót do wspólnoty międzynarodowej. Im szybciej odbudujemy kontakty, tym dla nas lepiej. Wkrótce, jak się spodziewam, zaczną napływać do kraju pieniądze z międzynarodowych instytucji finansowych i pozwolą ożywić naszą gospodarkę, co choć trochę zrekompensuje straty, jakie nasz kraj poniósł w czasie bombardowań.