Archiwum Polityki

Gwizdy wolności

Po raz pierwszy od wielu lat serbska opozycja czuje się zjednoczona i silna. Po raz pierwszy wszystkie jej działania są profesjonalne i przemyślane. Nie ma kłótni ani przepychanek. Po raz pierwszy udało się nakłonić do nieposłuszeństwa cały kraj.

Stan powszechnego obywatelskiego nieposłuszeństwa ogarnął całą Serbię. Do strajku wezwała opozycja, protestując przeciw fałszerstwom Państwowej Komisji Wyborczej i manipulacjom, jakich dopuścił się centralny urząd statystyczny. Dziś już wiadomo, że żonglowano liczbą uprawnionych do głosowania Serbów z Kosowa. Nie trzeba było martwych dusz, to statystycy dokonali cudu nad urną. Opozycja wie swoje i nie godzi się na drugą turę wyborów.

Serbowie przestali sypiać i pracować. Dęba stanął już nie tylko Belgrad, tradycyjny bastion opozycji. Teraz także prowincja odmówiła Miloszeviciowi posłuszeństwa. W Niszu strajkuje 30 tys. Serbów, w Kruszevacu – 20 tys., w Czaczku demonstruje 40-tysięczny tłum. Strajkuje cały Nowy Sad, 30 tys. osób. Nawet we Vraniu, na południu kraju, gdzie Miloszević miał dotychczas wiernych wyborców i szczerych zwolenników, wyszło na ulice 5 tys. osób. Nie pracują zakłady ani szkoły. Ludzie przestali rozmawiać szeptem, przestali się bać. Jakby nagle poczuli, że już nic nie mają do stracenia, że gorzej już być nie może.

Slobo i Vojio

Pierwsi rozpoczęli strajk górnicy z kopalni w zagłębiu Kolubara koło Lazarevca. Interwencja policji okazała się nieskuteczna: górnicy odmówili powrotu do pracy. Kiedy Miloszević wysłał tam szefa sztabu generalnego wojska gen. Nebojszę Popovicia, powitano go okrzykami: – Chcemy zmian. Jesteście kłamcy i łgarze. Kłamcy i łgarze to dziś ulubione epitety, jakimi Serbowie obsypują władzę.

A Vojislava Kosztunicę, kiedy stanął przed demonstrantami, witano jak swojaka. – Vojio! Vojio! – krzyczało parę tysięcy gardeł. – Pobeda – skandowano. A później wielotysięczny tłum okolicznych mieszkańców przerwał policyjną blokadę i połączył się z górnikami.

Polityka 42.2000 (2267) z dnia 14.10.2000; Świat; s. 31
Reklama