Archiwum Polityki

Dwa gatunki piwa

Przed dziesięciu laty, 3 października 1990 r., traktat zjednoczeniowy zakończył czterdziestoletni okres niemieckiej dwupaństwowości, prowizorium i wewnątrzniemieckiej konfrontacji. Płonne okazały się obawy, że dojdzie do odrodzenia mocarstwowości Niemiec. Największym problemem są dziś nie zewnętrzne, lecz wewnętrzne skutki zjednoczenia.

Perspektywa jedności niemieckiej stanowiła w ciągu powojennych dziesięcioleci straszak nie tylko w salonach politycznych Europy, ale i w codziennej rzeczywistości. Wizja nowej wielkości niemieckiej wywoływała uzasadnione politycznie i psychologicznie lęki. Wyrażały one nastroje państw o negatywnym bilansie doświadczeń historycznych z Niemcami. Obawiano się, iż zjednoczone, a przez to największe pod względem obszaru, potencjału ludnościowego i gospodarczego państwo w Europie zakłóci równowagę sił i ulegnie pokusie mocarstwowości.

W niepokojach wyrażonych m.in. ustami Tomasza Manna: „Któż zaprzeczy, że istota niemieckości jest boleśnie problematyczna” i „Jakże niełatwo być Niemcem (...)” odzwierciedlała się świadomość faktu, iż niemieckie państwo narodowe od powstania w 1871 r. do upadku w 1945 r. było źródłem niepokoju i czynnikiem zagrożenia dla Europy. Jedność państwowa Niemców nigdy nie była czymś danym, a zakres pojęcia „Niemcy”, „niemiecka ojczyzna” był do 1990 r. sporny.

Problem egzystencji niemieckiego państwa narodowego i jego miejsca w Europie był jednocześnie kwestią zakorzenienia demokracji niemieckiej w świadomości narodu i instytucjach. Nie sam bowiem fakt stworzenia przez Bismarcka państwa narodowego doprowadził do wojen światowych. Zwycięstwo faszyzmu w Niemczech nie było wynikiem siły narodowego socjalizmu, lecz słabości demokracji weimarskiej. Toteż dla twórców powojennego porządku europejskiego podział Niemiec stanowić miał nie tylko osłabienie Niemców. Była to przede wszystkim próba rozwiązania kwestii demokracji na ziemi niemieckiej.

Dla Niemców zachodnich klęska 1945 r. okazała się historycznym dobrodziejstwem, dla wschodnich przejściem od jednej dyktatury do drugiej. Niezależnie jednak od odmiennych dróg realizacji zamiarów aliantów, wydarzenia 1989 r.

Polityka 41.2000 (2266) z dnia 07.10.2000; Świat; s. 36
Reklama